W tym tygodniu coś pogoda mi sprzyja. W dzień kiedy siedzę w robocie brzydko, a po południu sie przejaśnia i wychodzi słońce. Dzisiaj przed 20 wyszedłem głównie żeby pojechac do Intersportu po klocki hamulcowe. Ale postanowiłem też zajechac na stacje a Sobieskiego napompowac mocniej opony - prawie 4 atmosfery nabiłem i troszkę trzęsie. Dobrze się jechało więc pojechałem na standardową petle do Lasu Kabackiego, ale tym razem do lasu się nie zapuszczałem bo nie chciałem potem cały w błocie po sklepie łazic więc przez ulice Gąsek do Kabat i dalej już na Ursynów do sklepu i dalej do domu.
Ustawiłem się z Leszkiem na wieczorną jazdę. Ustawiliśmy się pod pałacem i z tamtąd przez Karową zjechaliśmy nad Wisłę, dalej wzdłuż rzeki i w kierunku Żoliborza. Tutaj Leszek łapie gumie - klasyczny snake na krawężniku. A że dętki nie mieliśmy to spacerkiem do niego do domu. Powrót po części już po ciemku wzdłuż Broniewskiego i Towarowej, dalej Pola i standardowo.
Cały dzień lało w zasadzie bez przerwy i dopiero pod wieczór wyszło słońce. Cały dzień w domu to za dużo więc jeszcze przed zmrokiem na godzinę na rower. Trasa cała po mieście, kilka podjazdów i zjazdów ze skarpy (Dolna i Agrykola), do tego Pola Mokotowskie.