Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2010

Dystans całkowity:504.49 km (w terenie 214.00 km; 42.42%)
Czas w ruchu:22:45
Średnia prędkość:22.18 km/h
Maksymalna prędkość:49.90 km/h
Suma podjazdów:1285 m
Maks. tętno maksymalne:195 (99 %)
Maks. tętno średnie:181 (92 %)
Suma kalorii:16641 kcal
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:45.86 km i 2h 04m
Więcej statystyk

Treningowo po Kabackim

Piątek, 30 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Podobnie jak w środę z tym, że pogoda niemalże jak w lecie. Dojazd przez Przyczółkową pod bardzo mocny wmordewind. W lesie początkowo po szerokich ścieżkach. Zrobiłem kilka interwałów 6 serii po 2 min, 3 min odpoczynku. Pierwsze serie ciężko, dopiero później było trochę lepiej. Ostatnia seria na południowym skraju troszkę dłuższa. Potem jeszcze pojeździłem kilkadziesiąt minut po skarpie. Podoba mi się tam, fajne, szybkie zjazdy i strome podjazdy. Powrót już dużo szybszy bo z wiatrem i prędkość ok 28 przy pulsie w pierwszej strefie.
Jutro wyjazd na Roztocze mam nadzieje, że pogoda dopiszę i trochę pojeździmy.

Niestandardowo po Kabackim

Środa, 28 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Pogoda dzisiaj już lepsza więc czas poruszać się trochę po niedzielnym maratonie. Pojechałem standardowo do Kabackiego, ale na miejscu jazda już trochę inna. Sporo po wąskich singlach skrajem lasu oraz w środku, a pod koniec dokładniejsza eksploracja skarpy na północ od głównego wjazdu. No i muszę przyznać, że odkryłem tam niezłe górki. Szczególnie fajnie można potrenować zjazdy. Trzeba tylko uważać żeby się z kimś nie zderzyć bo ścieżki są wąskie.
Większość czasu w strefie 2, z wyjątkiem kilku podjazdów i szybszego fragmentu na singlu skrajem lasu.

Mazovia MTB - Zgierz

Niedziela, 25 kwietnia 2010 · Komentarze(2)
Pierwszy maraton z letniego cyklu Mazovii. Do Zgierza jedziemy z Asią. Wyjazd o 7.30, droga bardzo przyjemna bez większych opóźnień. Na miejscu jesteśny chwilę przed 10 chociaż trafiliśmy tam trochę na czuja bo zepsuł się GPS.
Poskładałem rower, a że było jeszcze 30 min do startu to ruszyłem na krótką rozgrzewkę po okolicznych górkach. W sektorze ustawiam się bliżej końca spodziewając się ostrego tempa. Chwilę po starcie faktycznie szybko, ale nie jakoś bardzo, było lekko pod górkę i prędkość w okolicach 30-35 km/h. Po 2 km szeroki szybki zjazd asfaltem, ale pod ostry wiatr. Prędkość cały czas ok 45, i tu robie pierwszy błąd. Zamiast jechać na kole to wyprzedzam kilku zawodników i gonie tych jadących troszkę szybciej. Prędkość niewiele wzrasta a puslometr pokazuje już 192 doganiam w końcu kogoś, ale nie mogę za bardzo odpocząć zaraz kończy się asfalt i zaczyna polna droga ze spory wsysającym piachem. Po jakimś kilometrze takich atrakcji, przejazd pod autostradą i do lasu. Cieżko mi się tu jechało, straciłem trochę pozycji. Ten odcinek mało ciekawy po płaskim aż do stromych wąwozów ze strumyczkami. Tu zaczynają się korki bo każdy zsiada, dalej jeszcze jedna kładka nad rzeczką. Chwilę po tym czuję jak wypada mi telefon z kieszonki, zatrzunuje się i po chwili na szczęście znajduje. Ale kilkadziesiąt sekund w plecy u wyprzedza mnie jakieś 8 osób. Na pierwszym bufecie biorę w locie powerada, piję kilka łyków wsadzam do kieszonki, i za 1 min już nie mam napoju. Na szczęście w bidonie jeszcze z 1/3 isostara więc powinno starczyć. Potem na drugim bufecie też powerade w locie, ale tu wykorzystuję kawałek asfaltu i w trekcie jazdy spokojnie przelewam do bidonu. Mniej więcej od 20 km zaczynają się górki, początkowo na polach, z mocnym wiatrem. Jedzie mi się już coraz lepiej i powoli odrabiam straty, szczególnie na podjazdach wyprzedzam sporo ludzi. Chyba już nikt mnie od tego momentu nie wyprzedza. Około 30 km wjazd do lasu i trudność podjazdów idzie znacząco w górę co widać po procesjach ludzi ciągnących rowery całą szerokością trasy. Niestety przez to 2 razy również muszę zsiąść mimo szczerych chęci i slalomu od lewej do prawej pomiędzy spacerującymi. Niektóre zjazdy strome, pokonywane ze sporymi prędkościami, w tym jeden chyba po jakimś toże FR, gdzie najeżdżam na jedną hopkę i lecę w powietrzu kilka metrów i ląduje na szczęście bezpiecznie na dwóch kołach.
Po wyjeździe z lasu jeszcze ostatni dwukrotny podjazd pod stok narciarski, na którym już czeka z Asia z aparatem. Pierwszy wjazd wąski, przedemną jedna osoba jedzie i 3 prowadzą, wyprzedzam wszystkie, na szczęście nie było tu większej grupy bo też bym musiał wchodzić. Za chwilę zjazd, nawrót i znowu pod górę tym razem szeroko, znowu wyprzedzam 2 osoby, a jeden zawodnik zsiada z roweru i biegnie w tempie mojego wjazdu, podejrzewam, że zmęczył się tym 2x bardziej bo chwilę po zjeździe go wyprzedzam. Finish to runda wokół jeziorka, tu jeszcze wziąłem 3 osoby, ale jedna z nich dochodzi mnie tuż przed metą, na szczęście w porę to dostrzegam, przyśpieszam i wygrywam o długość roweru.
Czas: 2.04.22, Wynik 227/784 mega, 72/198 M2. Do zwycięzcy 30 min w plecy. Czwarty sektor utrzymany.
Trasa kapitalna, szkoda że takich terenów nie ma Pod Warszawą.



Poszukiwanie Kampinoskich górek

Wtorek, 20 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Już w niedziele maraton w Zgierzu, który podobno ma być "górzysty" więc trzeba gdzieś sie ruszyć pojeździć po górkach w terenie. Zastanawiałem się nad MPK lub Kampinosem i wybrałem opcję 2 jak się później okazało chyba nie do końca słusznie. Żeby szybciej dostać się do lasu postanowiłem pojechać metrem do Młocin, co o godzinie 16 okazało się kompletną porażką bo do dworca gdańskiego był straszny tłok. Później już na szczęście na rowerze. Szybko do Truskawia (27-30 km/h), chociaż cały czas pod silny wiatr, potem na czarny szlak do Palmir i po kilku km na czerwony do Roztoki. Tu się trochę rozczarowałem bo większość trasy to piaski, tylko single między drzewami bardzro fajne. Za Roztoką dalej czerwonym no i tu wreszcie trafiłem na górki:) trochę zboczyłem ze szlaku żeby zaliczyć kilka fajnych, a czerwonym dojechałem do Posady Łubiec. Stąd niestety musiałem wracać bo nie zdążył bym przed zmrokiem, a zaczęło się też już ochładzać. A szkoda bo chciałem jeszcze zaliczyć Karpaty. Wróciłem do Roztoki i postanowiłem pojechać już asfaltami przez Leszno. Do Leszna super asfalt, avs około 30, a potem już wzdłuż kolejnych wiosek do Warszawy ulicą Warszawską. Po drodze musiałem założyć dodatkową koszulkę bo już zacząłem marznąć, trochę pomogło chociaż dalej było mi zimno w nogi i ręce. Do tego jeszcze w okolicach Borzęcina zaczął mnie trochę boleć brzuch i jakoś ciężko mi się jechało. Wyjechałem na Górczewskiej i już nie opłacało mi się jechać do metra więc przez Prymasa i Pola Mokotowskie gdzie minąłem się z Robertem Korzeniowskim:) wróciłem do domu.
Jednak do kampinosu po robocie już się chyba więcej nie wybiorę, chyba że w czerwcu. Za daleko mam i wychodzi za mało terenu. Muszę się za to tam wybrać na dłuższe jeżdżenie w jakiś weekend.
Treningowo jazda na przemian w 2 i 3 strefie, i mniej więcej taki był plan.

Niedzielny piknik

Niedziela, 18 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Niedzielna wycieczka z Asią do Powsina, i Lasu Kabackiego. Piękna pogoda, ale wyjechaliśmy trochę głodni więc na początku mieliśmy w planie zaliczyć po drodzę maca przy Wilanowie. Okazało się, że wszystkie w weekend zamknięte. Pojechaliśmy więc już prosto do Powsina. Po drodzę tłumy rowerzystów, jakby dzisiaj wszyscy zaczęli sezon. W parku w Powsinie zakupiliśmy po kiełbasce odstając wcześniej swoje w sporej kolejce.
Dalej trochę po lesie, w tym singielkiem na skraju. Potem jeszcze raz na jedzonko, tym razem lody i do domu.
Potem jeszcze pojechałem sam na szybką rundkę. Miało być do Pol Mokotowskich i spowrotem, ale dojechałem pod SGH i stwierdziłem że nie będę się pchał w tłumy.

jedzonko © wojekk


Trochę podwarszawskich terenów

Czwartek, 15 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Wreszci słońce i piękna pogoda, więc była okazja żeby trochę dłużej pojeździć. Na początku udałem się na kopiec PW przy Bartyckiej bo już dawno tam nie byłem. Podjechałem na około wzdłuż trasy zjazdowej, a zjechałem spory kawałek po schodach - nieźle telepało. Potem do mostu Siekierkowskiego i nad Wisłę, wzdłuż wału po połowie koroną i pod do ujścia Jeziorki. Tu skręciłem na wał nad tą rzeczką i koroną po bardzo przyjemnej ścieżce o szerokości około 30 cm do Konstancina i dalej do LK. W lesie zacząłem robić się trochę głodny więc chwila przerwy na batona i dalej na singiel na skraj i nim właściwie objechałem cały skraj z południa na północ. Po zachodniej stronie bardziej podmokłe tereny i sporo błota. Powrót wzdłuż Przyczułkowej.
Tempo takie sobie, ale generalnie starałem się większość czasu jechać w 2 strefie, no i dzisiaj trochę wiało.

Podjazdy po robocie

Środa, 14 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Nie ma za bardzo kiedy jeździ w tym tygodniu więc podobnie jak w poniedziałek po pracy o 19 na szybki trening. Tym razem podjazdy. Wjechałem 20x na Kopę Cwila z różnych stron jednak głównie chodnikiem, teren dzisiaj odpuściłem, bo nie czułem się zbytnio na siłach.
Dane z pulsometru bez dojazdu i powrotu (42 min)

Pierwszy 1000 w tym roku, tyle że połowa nakręcona na stacjonarce.

Szybki trening po pracy

Poniedziałek, 12 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Otwock w weekend odwołany z wiadomych przyczyn, a i jeździć wczoraj też jakoś nie miałem ochoty więc dzisiaj zaraz po robocie o 18.30 szybko na rower. Zrobiłem sobie godzinną tempówkę. Pojechałem ścieżką wzdłuż trasy siekierkowskiej do Wału Miedzeszyńskiego i dalej na południe do końca ścieżki wzdłuż ulicy czyli prawie do ronda. Powrót tą samą trasą. Pogoda fajna, sporo cieplej niż w ostatnich dniach. Dosyć dobrze mi się jechało, wiatr jakiś był, ale właściwie za bardzo nie przeszkadzał tym razem.
Jakoś nawet za bardzo nie czułem zmęczenia mimo że prawie godzina wyszła w 3 strefie.

Gassy, Konstancin, Las Kabacki - treningowo

Czwartek, 8 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Miałem w planie jakąś dłuższą trasę, żeby się rozruszac przed niedzielnym maratonem. Postanowiłem pojecha wzdłuż Wisły bo już dawno tam nie byłem no zwykle tam cisza i spokój. Na początku zwiecha pulsometru, po jakiś 10 km włączyłem znowu akurat jak już byłem niedaleko wału. W drodze na Gassy i potem na Konstancin zrobiłem sobie 2 tempówki po około 25 minut. Z małą przerwą na pooglądanie Wisły. Widac już wiosnę.

Gassy © wojekk


Średnie tętno na tempówkach 169, ale tempo przyzwoite z czego do Gassów cały czas pod wiatr, a do Konstancina, pięknie z wiatrem 30-35 km/h. Wyprzedziłem nawet traktor, który jechał około 30:)
Dalsza częśc jazdy już spokojnie tlenowo - przez Konstancin do Kabackiego i jeszcze rundka. Powrót przez Przyczółkową. Coraz więcej rowerzystów i biegaczy, jakoś przyejemniej mi się wtedy jeździ po ścieżkach kiedy co raz ktoś przemyka obok.

Rower zaczyna wydawa lekkie piski w okolicach korby, albo łańcuch do smarowania, albo coś się lekko rozlegulowało, ale jeszcze nie mogę zdiagnozowa. Pozatym chyba znowu za mało powietrza w oponach miałem,
kilka razy miałem wrażenie że z tyłu na flaku jadę.

Spokojnie po Białej

Sobota, 3 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Dzisiaj przez cały dzień zimno i nieposzyjemnie, ale pare minut po 18 wyszło słońce więc wyskoczyłem trochę się poruszać. Dzisiaj nic szczególnego pojechałem do Radziwiła na górki, które kiedyś wydawały się całkiem spore, a reszta asfaltami po mieście i trochę nad Krzną.
Ogólnie tlenowo i pod wieczór jednak dość chłodno, będzie mróz w nocy.
Pulsometr przez ostanie dwie wycieczki bez zarzutu.