Spodobała mi się skarpa po wtorkowym treningu więc wyskoczyłem dzisiaj przed robotą. Doajzd trochę na około tylko nieceła 5 km. A potem już pętle. Najpierw przy SGGW 3x, a potem przy Parku Natolińskim chyba z 6 razy. Niestety dalej nie udało mi się podjechac tego co we wtorek, ani też zjechac rynną przy ogrodzeniu (jedna gleba na bok). Wymęczyłem się tam trochę, puls przeważnie ponad 170. Powrót przez pola w kierunku Przyczółkowej. Ze 2 km błota, krzaków i chwastów. Ale wybrałem chyba najmniej wyjeżdżone ścieżki.
Dzisiaj jeszcze dzień urlopu, ale zmęczony byłem po całym dniu w samochodzie. Wyjazd więc dopiero o 17. Szybko do LK bo z wiatrem. Tam jedna rundka i, że byłem w okolicy Kabat to pojechałem obadac akcje Polska na rowery. Przybyło kilkanaście osób i ruszyliśmy w stronę Skarpy Ursynowskij. Idealnie dla mnie bo już kilka razy szukałem tam ścieżek, ale bez powodzenia. No, ale po dzisiejszej jeździe już wszytsko obczajone. Pojeździliśmy na dwóch fajnych rundach z kilkoma stromymi zjazdami i podjazdami. Jeden podjazd trudny. Brakowało mi do wjechania pół obrotu korbą. Wrócę tu przy najbliższej okazji i będzie mój. Poza tym albo forma spadła, albo muszę się jeszcze wyspac bo tętno skakało wysoko dzisiaj i pod koniec trochę zmęczony byłem.
Tym razem bardziej szosowo. Asfaltami nad Wisłą przez te różne wioski dojechałem do Gassów. Tam na płytach betonowych coś remontują i ciężki sprzęt był. Wiec bez odpoczynku ruszyłem w kierunku Konstancina. Odbiłem jednak jeszcze wcześniej na Słomczyn. Sama jazda różna, trochę z wiatrem trochę pod. Raz mocniej raz średnio:) Ogólnie stryfy 2-4. Z Konstancina do Kabackiego, tam również mix. Kilka interwałów około minutowych do tętna 175-180. Błota po wczorajszych opadach nie ma, ale nie chciało mi się tam jeździc więc szybkko na kazurę. Po wekendzie niestety kilka perfidnie rozbitych butelek na ścieżkach. Na szczęście udało się ominąc. Podjechałem w sumie tylko ze 3 razy i wróciłem przez las do domu. Już trochę zmęczony byłem więc z radością powitałem kolarza, który chwilę wcześniej wyjechał z lasu i okazało się, że jedzie w moją stronę. 28-29 km/h pod wiatr to było dla mnie w sam raz. Oczywiście na kole. A powiozłem się prawie pod dom. Oczywiście na końcu grzecznie podziękowałem:) Średnia po asfalcie i kabackim jakieś 29 km/h, ale na górce sporo spadła.
Dzisiaj znowu mocniej. Dwie rundy w Kabackim powyżej 170, 3 i 4 strefa, razem jakieś 40 minut. Po kilku minutach już mi się bardzo dobrze jechało i mógłbym jeszcze długo. Po pierwszej godzinie jazdy średnia prędkośc 30 km/h. Nudzi mi się już ten Kabacki. Tyle, że nie ma nic innego w pobliżu. Dobrze chociaż, że jest skarpa. Dzisiaj znowu tam trochę pojeździłem. Mniej intensywnie niż we wtorek, za to bardziej z nastawieniem na technikę. Kilka pionowych ścanek zjechałem i prawie była też jedna gleba przy podjeżdżaniu bo zbyt nieśmiało podszedłem do bardzo stromego podjeździku. Ale udało się wyratowac. Szkoda, że teren nie jest ze 2 razy większy można by na prawdę ciekawe rundy zrobic. Ale z drugiej strony na tym co jest też można się nieźle skatowac. Potem jeszcze pojechałem na kazurę. Zaatakowałem drugi raz podjazdy od pólnocy, ale dalej bez postępów. Podjeżdzam mniej więcej do połowy. Powrót KENem wkurzający przec ciągłe czerwone światła.
Jak zwykle do lasu, ale tym razem poganiałem trochę po skarpie. W sumie chyba ze 40 minut prawie cały czas z tętnem powyżej 180. Pocwiczyłem trochę stromych i krętych zjazdów. Odkryłem przy okazji jeszcze kilka nowych ciekawych miejsc. Potem udałem się na kazoorke, tempem wcale nie rekreacyjnym bo na granicy 2 i 3 strefy. Na górce jeszcze kilka zjazdów i podjazdów po torze. Powrót KENem pod wiatr.
Po pracy na dwie godzinki do lasu. Dojazd znowu się udało szybko na czyimś kole:) Chyba nawet zrobiła się grupka 4 osobowa. Na początku jechałem pierwszy, ale jeden mnie wyprzedził więc skorzystałem z okazji. Tempo znowu 35-37 km/h. Przy skrzyżowaniu 2 zostało, a jeden pojechał za mną do lasu. Chyba odpadł zaraz za podjazdem bo wjechałem dośc mocno, albo poprostu pojechał gdzie indziej. W lesie pokręciłem się w większości po głównych ścieżkach. Tempo różne, strefy 2 i 3 i kilka krótkich akcentów w 4. Potem mi się trochę znudziło i ruszyłem w kierunku Konstancina, ale zaraz po przejechaniu asfaltu i kamieni odbiłem na prawo na pola. Nigdy nie jechałem jeszcze tą ścieżką. Chociaż nie jest jakaś arcyciekawa to jednak zawsze inna. Dojechałem do torów i potem wzdłuż nich po mokrej trawie na wschód do ścieżki na Konstancin. Wyszła taka mała pętla może z 5 km. Powrót standardowo Przyczółkową.
Mimo dnia wolnego wybrałem się dopiero wieczorem bo w dzień duszno i ponad 30 stopni. Jazda w takich warunkach nie jest zbyt przyjemna. Po południu przeszła burza i po 20 już całkiem inne powietrze. Na krótki trening najlepsza Agrykola, zwłaszcza, że dawno tam nie byłem. Miało byc 20 podjazdów, ale skończyło się na 15 bo już było za ciemno. Pod koniec i tak byłem już sam na górce. Do tego jeszcze po razie Dolna i Belwederska.
Mix, E2, M1 (1,5 rundy po lesie 1 - 17 min hr około 165, po kabackim. Dojechałem przez Przyczółkową na której postanowiłem jechac leniwie i załapac się komuś na koło. No i w okolicy nowego ogródka piwnego się udało bo wyprzedził mnie jakiś kolo. Dogoniłem, grzecznie jechałem z tyłu, ale gośc chyba chciał mnie urwac bo ciągle przyśpieszał. W efekcie całą Przyczółkową przejechaliśmy tempem 35-38 km/h chociaż było lekko z wiatrem. W lesie po nocnej burzy dośc mokro, ale bez błota. Średnia przez pierwszą godzinę prawie 28,5 km/h. Następnie pojechałem na kazoorke. Coraz bardziej mi się podoba ta górka, pdjazdy ciekawsze niż na kopie, do tego sporo wariantów. Szkoda tylko, że prawie 10 km trzeba jechac. Dalej znowu E2 przez Kabacki i do domu. Mimo, że skończyłem dzisiaj wcześniej pracę to jazda dopiero wieczorem bo gorąco.