Powrót do treningu po świątecznym obżarstwie. Dzisiaj jeszcze typowa jazda na wytrzymałość. 70 minut śr Hr 159 potem jeszcze pobiegałem 30 minut - 4,4 km. Hr max z biegania - coś mi wtedy tętno skacze, albo pulsometr wariuje. Na roweże w zasadzie poza 168 nie wyszedłem. Od stycznia trzeba trochę urozmaicić jazdy bo ciężko mi kręcić ponad godzinę w miejscu.
Ba cele na 2009 rok - przejechać przynajmniej 3 000 km oraz 100 km w ciągu dnia wykonane. Na 2010 cele są 3: - minimum 4 500 km - przejechać jednorazowo minimum 150 km - zacząć się jeździć w maratonach.
W tygodniu dopadło mnie jakieś lekkie przeziębienie i dopiero dzisiaj wybrałem się pocwiczyc. Rower 75 minut - przyśpieszenia około 40 minut (3 x lev. 4 - cad max 152, 3 x lev 3 - cad max 160); później jeszcze 35 minut jazdy na wytzymałośc. 25 minut orbitrek, na koniec sauna.
Standardowo to co ostatnio. Dzisiaj pojeździłem już ponad godzinę, ale już mi się trochę nudziło w sumie wyszło tego 72 minuty typowo wytrzymałościowej jazdy. Do tego jeszecze pobiegałem 30 minut - 4,6 km.
I znowu siłownia i rowerek stacjonarny. Niestety na zewnątrz już temperatura zbliżyła się do 0 i chyba raczej sobie odpuszczę jeźdzenie na dworze w najbliższym czasie. No chyba że dużo śniegu spadnie:)
60 minut rower, wysoka kadencja - 105-110 z przerwami. 40 minut orbitrek. Puslometr znowu się zawieszał tym razem na orbi, ale już chyba dziada rozgryzłem
Tradycyjnie we wtorek po robocie na siłownie pod blokiem:) Dzisiaj rower 60 minut 29,5 km. Bieżnia 30 minut 4,5 km. Cały czas w drugiej strefie (75-85% Hr max).
Pulsometr już drugi raz z rzędu zgubił mi sygnał i nie chciał znaleźć kiedy przesiadłem się z roweru na bieżnie. Być może to wina tego że przez chwilę korzystałem też z wbudowanego pulsometru w urządzeniu i mój przez to się zawiesił.
Na saunę dzisiaj czasu nie starczyło, pójdę w czwartek.
Pojechałem zobaczyc świąteczną dekorację Starego Miasta i Nowego Światu, która była tak szumnie zapowiadana jako największa dotąd zrobiona w Warszawie. I rzeczywiście zaczyna się już od Gagarina i ciągnie przez cały Trakt Królewski. Bardzo ładnie to wygląda. Nie zdążyłem niestety na zapalenie i sztuczne ognie bo mi się sprzątanie przeciągnęło, ale może to i dobrze bo w centrum było tyle ludzi że miejscami musiałem zsiadac z roweru. Były 2 koncerty i jeszcze Kryterium Asów na Karowej - niestety dopchac się nie sposób więc sobie nie pooglądałem.
Powrót żwawym tempem chociaż było mi raczej gorąco niż zimno. Po drodze jakiś żul zaczął się na mnie drzec żebym wyłączył lampkę bo go w oczy razi:)
Kolejny raz na siłownie i rower. Dzisiaj 50 minut na wysokiej kadencji. Średnio około 105. Do tego jeszcze pobiegałem 32 min - 4,6 km. Wszystko w strefie tlenowej. Na orbitreku mi się dzisiaj nie chciało, a sauna zepsuta, ciekawe czy do wtorku naprawią.
Podobnie jak w czwartek. Rower 60 min - 27,5 km. Głównie jazda z wyoką kadencją, ale dodałem też kilka podjazdów. Orbitrek 20 min. Bieg 20 min - 2,8 km. Po ustaleniu nowych stref starałem się utrzynywać tętno w okolicy 80% Hr max. Wyszło trochę mniej, ale i tak wylałem wiadro potu. Na koniec sauna.