Wpisy archiwalne w kategorii

z bratem

Dystans całkowity:235.92 km (w terenie 75.00 km; 31.79%)
Czas w ruchu:12:13
Średnia prędkość:19.31 km/h
Maksymalna prędkość:54.74 km/h
Suma podjazdów:100 m
Maks. tętno maksymalne:174 (88 %)
Maks. tętno średnie:128 (65 %)
Suma kalorii:3068 kcal
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:58.98 km i 3h 03m
Więcej statystyk

Grupowo

Czwartek, 12 maja 2011 · Komentarze(0)
Normalnie dzisiaj to jakieś święto chyba. Robert zadzwonił, że chce pojeździc. Do tego Asia mówi, że jak z roboty wróci to chętnie do nas dołączy. No to ok.
Z bratem umawiam się na Polach Mokotowskich. Trochę się grzebałem w domu i pozatym bardzo duże korki dzisiaj więc się chwilę spóźniam. Z pól kierujemy się w stronę Ursynowa. Ciężko się przebic przez miasto bo bardzo dużo ludzi wszędzie. Postanawiam pokazac Robertowi Ursynowskie górki bo nie był jeszcze na nich. Na początek na Kopę. Mówię mu żeby jechał chodnikiem bo trawie za cięzko mu będzie, ale próbuje za mną. W efekcie wjeżdża gdzieś do 2/3. Chwilę stoimy na górze, ale nie długo bo niestety, ale pojawiły się meszki. Już wczoraj jak jeździłem zauważyłem, że wykluło się sporo robactwa, ale te małe gówna są najgorsze. Jest ich od groma i odrazu ze 3 mnie gryzą. W międzyczasie na trenuje jeszcze dwóch młodych chłopaków z WKK. Nieżle smigają. Jedziemy dalej aby nie dac się zeżrec. Teraz na kazoorkę. Nie byłem tam od zeszłego roku, i się mocno zdziwiłem bo widac ze zjazdowcy mocno popracowali nad nią. Sa nawet zainstalowane metalowe rampy. Ale jest też trochę podjazdów. 2x podjeżdżam strome ścianki. Od północy i zachodu. Tutaj już konkretne nachylenie, ale jakoś lekko poszło. Na górze znowu kupa robactwa. Jedziemy na rundkę do lasu. Przy polanie, na zakręcie jakiś gośc nie patrzy na drogę i jedzie centralnie na mnie. Ja hamuje, ale on zawuaża mnie za późno i w efekcie kurczowo zaciska klamki. W efekcie zalicza piękne OTB w krzaki. Po kilku minutach spotykamy się z Asią. Robert już trochę zmęczony. Jedziemy jeszcze rundkę po lesie i Moczydłowską w stronę Poleczki. Po drodze jednak jeszcze do Maca przy Realu na cheesburgera bo trochę zgłodnieliśmy. Brat pojechał do Puławskiej, a my do Kenu. Wracając przy Kopie Cwila wjechałem jeszcze w psa który wbiegł na ścieżkę i zatrzymał się tuż przedemną. Jakimś cudem skręciłem się chyba w locie na bok i nie przeleciałem prze kierę. Do tego na szczęście wolno jechałem. Pies się trochę wystraszył.

Lotnisko, Raszyn, Paluch i Las Kabacki

Sobota, 26 września 2009 · Komentarze(0)
Trochę się pokręciliśmy z bratem po południowej części Warszawy. Z Pól Mokotowskich na lotnisko, dalej wzdłuż ogrodzenia i do Raszyna. Dojechaliśmy do Al. Krakowskiej i powrót w kierunku Palucha. Tu dojechaliśmy do schroninska dla zwierząt. Psy słychac już z kilometra. Potem przez Dawidy i chyba jakieś inne wioski dojechaliśmy do Puławskiej, którą podjechaliśmy jeszcze ze 3 km na południe pod Piaseczno. Z tamtąd już w kierunku Lasu Kabackiego i do Powsina. Powrót przez Kabaty, z zahaczeniem o Tesco, dośc wolnym tempem bo Robert po miesiącu niejeżdżenia już trochę spuchł. Podwiozłem go jeszcze do Rakowieckiej i szybko do domu.

Pogoda dalej super, ale to już chyba ostatni taki ciepły weekend w tym roku. Dzięki porannej grze w tenisa praktycznie cały dzień dzisiaj na dworze. To lubie:)

Wieczorna jazda z bratem

Środa, 29 lipca 2009 · Komentarze(0)
Pojeździliśmy trochę wzdłuż Wisły, potem do Lasku Bielańskiego, przy UKSW i dalej Marymoncką i Prymasa do domu. Tempo raczej spacerowe, a po 21 jak wracałem już niestety ciemno, przez co prawie rozjechałem dużego wilczura na Niepodległości. W ostaniej chwili go zauważyłem, ale jakoś się udało wychamować i ominąć:)

Z bratem do Kampinosu

Wtorek, 26 maja 2009 · Komentarze(0)
Po robocie wybraliśmy się z Robertem do kampinosu. Pogoda idealna, słońce ciepło więc można dłużej pojeździć. Robert wreszcie złożył rower więc trzeba to wykorzystać. Spotykamy się pod akademikiem patrze a on nawet bidonu nie ma i twierdzi że da rade bez wody. Dobrze że miałem litrowy baniak u siebie bo w sumie we dwóch to wyopiliśmy ponad 4 litry.
Dojazd przez Prymasa, Maczka, Powstańców, Radiowa i potem przez Park Leśny Bemowo. Myślałem żeby kawałek pojechać trasą Mazzovii ale nie chciało mi się cały czas wyciągać mapy i w efekcie asfatem do Lipkowa i tam w las. Na początku parę kilometrów zupełnie poza szlakami po strasznych piachach aż wyjechaliśmi na tyłach stadniny w Truskawiu. Dalej na czarny do Palmir. Z Palmir czerwonym do Dziekanowa i i potem trochę żółtym i zielonym na Wólkę Węglową. Na głównych drogach sporo piasku mimo ostatnich opadów, ale single tracki fajne, szczególnie te po górkach.
Tempo początkowo było niezłe, ale potem Robert trochę spuchł w znacznej części przez strasznie niewygodne siodełko.