Grupowo
Czwartek, 12 maja 2011
· Komentarze(0)
Kategoria Dłuższe wycieczki, W towarzystwie, z Asia, z bratem
Normalnie dzisiaj to jakieś święto chyba. Robert zadzwonił, że chce pojeździc. Do tego Asia mówi, że jak z roboty wróci to chętnie do nas dołączy. No to ok.
Z bratem umawiam się na Polach Mokotowskich. Trochę się grzebałem w domu i pozatym bardzo duże korki dzisiaj więc się chwilę spóźniam. Z pól kierujemy się w stronę Ursynowa. Ciężko się przebic przez miasto bo bardzo dużo ludzi wszędzie. Postanawiam pokazac Robertowi Ursynowskie górki bo nie był jeszcze na nich. Na początek na Kopę. Mówię mu żeby jechał chodnikiem bo trawie za cięzko mu będzie, ale próbuje za mną. W efekcie wjeżdża gdzieś do 2/3. Chwilę stoimy na górze, ale nie długo bo niestety, ale pojawiły się meszki. Już wczoraj jak jeździłem zauważyłem, że wykluło się sporo robactwa, ale te małe gówna są najgorsze. Jest ich od groma i odrazu ze 3 mnie gryzą. W międzyczasie na trenuje jeszcze dwóch młodych chłopaków z WKK. Nieżle smigają. Jedziemy dalej aby nie dac się zeżrec. Teraz na kazoorkę. Nie byłem tam od zeszłego roku, i się mocno zdziwiłem bo widac ze zjazdowcy mocno popracowali nad nią. Sa nawet zainstalowane metalowe rampy. Ale jest też trochę podjazdów. 2x podjeżdżam strome ścianki. Od północy i zachodu. Tutaj już konkretne nachylenie, ale jakoś lekko poszło. Na górze znowu kupa robactwa. Jedziemy na rundkę do lasu. Przy polanie, na zakręcie jakiś gośc nie patrzy na drogę i jedzie centralnie na mnie. Ja hamuje, ale on zawuaża mnie za późno i w efekcie kurczowo zaciska klamki. W efekcie zalicza piękne OTB w krzaki. Po kilku minutach spotykamy się z Asią. Robert już trochę zmęczony. Jedziemy jeszcze rundkę po lesie i Moczydłowską w stronę Poleczki. Po drodze jednak jeszcze do Maca przy Realu na cheesburgera bo trochę zgłodnieliśmy. Brat pojechał do Puławskiej, a my do Kenu. Wracając przy Kopie Cwila wjechałem jeszcze w psa który wbiegł na ścieżkę i zatrzymał się tuż przedemną. Jakimś cudem skręciłem się chyba w locie na bok i nie przeleciałem prze kierę. Do tego na szczęście wolno jechałem. Pies się trochę wystraszył.
Z bratem umawiam się na Polach Mokotowskich. Trochę się grzebałem w domu i pozatym bardzo duże korki dzisiaj więc się chwilę spóźniam. Z pól kierujemy się w stronę Ursynowa. Ciężko się przebic przez miasto bo bardzo dużo ludzi wszędzie. Postanawiam pokazac Robertowi Ursynowskie górki bo nie był jeszcze na nich. Na początek na Kopę. Mówię mu żeby jechał chodnikiem bo trawie za cięzko mu będzie, ale próbuje za mną. W efekcie wjeżdża gdzieś do 2/3. Chwilę stoimy na górze, ale nie długo bo niestety, ale pojawiły się meszki. Już wczoraj jak jeździłem zauważyłem, że wykluło się sporo robactwa, ale te małe gówna są najgorsze. Jest ich od groma i odrazu ze 3 mnie gryzą. W międzyczasie na trenuje jeszcze dwóch młodych chłopaków z WKK. Nieżle smigają. Jedziemy dalej aby nie dac się zeżrec. Teraz na kazoorkę. Nie byłem tam od zeszłego roku, i się mocno zdziwiłem bo widac ze zjazdowcy mocno popracowali nad nią. Sa nawet zainstalowane metalowe rampy. Ale jest też trochę podjazdów. 2x podjeżdżam strome ścianki. Od północy i zachodu. Tutaj już konkretne nachylenie, ale jakoś lekko poszło. Na górze znowu kupa robactwa. Jedziemy na rundkę do lasu. Przy polanie, na zakręcie jakiś gośc nie patrzy na drogę i jedzie centralnie na mnie. Ja hamuje, ale on zawuaża mnie za późno i w efekcie kurczowo zaciska klamki. W efekcie zalicza piękne OTB w krzaki. Po kilku minutach spotykamy się z Asią. Robert już trochę zmęczony. Jedziemy jeszcze rundkę po lesie i Moczydłowską w stronę Poleczki. Po drodze jednak jeszcze do Maca przy Realu na cheesburgera bo trochę zgłodnieliśmy. Brat pojechał do Puławskiej, a my do Kenu. Wracając przy Kopie Cwila wjechałem jeszcze w psa który wbiegł na ścieżkę i zatrzymał się tuż przedemną. Jakimś cudem skręciłem się chyba w locie na bok i nie przeleciałem prze kierę. Do tego na szczęście wolno jechałem. Pies się trochę wystraszył.