Standardowo
Czwartek, 11 listopada 2010
· Komentarze(0)
Kategoria Krótkie wypady, Sam, sam do 50 km
Dzisiaj święto skorzystałem z dnia wolnego i wybrałem się na rundkę do lasu. Cała forma już w dupie po znouwu były ponad 4 tygodnie bez roweru w tym jeszcze 2 chorobowe. Po wczorajszej siłce dzisiaj nie za mocno byle nie przekraczać 2 strefy. Początkowo fajnie się jechało, przed wjazdem do kabackiego zaczął padać deszcz, wg prognoz miało go nie być, a siąpił jeszcze z 40 minut. Na szczęście drzewa ochroniły więc nie zmokłem za bardzo. Błotka sporo, ale nie przeszkadzało bo opony dzisiaj miałem poniżej 2 bar.
Powrót kiepski, zerwał się nagle jakiś huragan i właściwie całe 10 km się męczyłem jadąc 15-17 km/h przy pulsie około 160. Już się zacząłem powoli czuć jak na maratonie w Łomiankach. Wróciłem nieźle ujechany.
Powrót kiepski, zerwał się nagle jakiś huragan i właściwie całe 10 km się męczyłem jadąc 15-17 km/h przy pulsie około 160. Już się zacząłem powoli czuć jak na maratonie w Łomiankach. Wróciłem nieźle ujechany.