Poland Bike Tłuszcz

Niedziela, 4 września 2011 · Komentarze(0)
Kolejne ściganie, tym razem w Tłuszczu niedaleko Warszawy. Pogoda letnia, 25 stopni i słońce.
Dzisiaj rozgrzewka chciaż nie jakaś super to przynajmnie dużo lepsza niż zwykle. Start przesunięty o 15 min.
Start z drugiego sektora. Początek asfaltwy. Jadę spokojnie w peletonie, przy końcu głównej grupy. W lasach systematycznie przesuwam się do przodu. Po 5 km krótka sekcja mikro górek. Ludzie schodzą z rowerów, tarasują przejazd, ale jakoś udaje się podjechac bez zsiadania. Postanawiam przyspieszyc, żeby dalej uniknąc zatorów. Podłoże się trochę zmienia i wjeżdżamy na łąki. (10 km trasy) Początkowo suche, a lekko podmokłe z błotkiem. Jedzie mi się tu dośc dobrze mimo dużych wertepów i raczej wyprzedzam. Tu też doganiam Marka, który startował z pierwszego sektora. Jadę z nim z 5 minut i trochę gadam oddając kilka miejsc, ale potem odjeżdżam. Do pierwszego bufetu tuż przed rozjazdem MINI/MAX nic ciekawego, głównie asfalty i szutry. Po moich ostatnich negatywnych soświadczeniach z dawaniem zmian tym razem mam to w dupie i jade na kole. Ze dwa razy zabieram się za kimś kto postanawia się oderwac i tak przeskakuje kilka miejsc do przodu do następnej grupki. Na rozjeździe na asfalcie prawie zaliczam dzwona bo dwóch gości przede mną zjeżdza bez sygnalizacji z lewej strony drogi zjeżdża na prawą i odbija na krótszy dystans. Zajechali drogę całej grupie i poleciało trochę wyzwisk. Następne jakieś 20-25 km mimo że płaskie to ciekawe bo po lasach. Kilka lekkich podjazdów na wydmy. Sczególnie fajny jeden odcinek gdzie jadąc dołem wydmy widziało się zawodników będących kilka minut z przodu, którzy jechali górą. Sporo też szerszych leśnych dróg, ale fajnie mi się tu jedzie i cały czas wyprzedzam i dochodzę kolejne grupki. W pewnym momencie przy ogrodzeniu z drutem kolczastym kilka osób łapie gumy. Łapię się tutaj akurat za zawodnikiem, który właśnie skończył zmieniac i przez jakieś 5 km jadę na kole sporo nadrabiając. Potem jest jeszcze długi piaszczysty odcinek, ale przejeżdzam go sprawnie i w efekcie po jego końcu z 6 osobowej grupki w której jechałem są już tylko 2 osoby w tym ja. Reszta się zakopała.
Najgorsze jest ostanie 15 km, nudne w większości asfalt lub szuter. Na sczęście udaje mi się tu przez kilka km pojechac na kole zawodnikowi z Planii i WKK. Jednak od 45 km mam już kryzys mimo zjedzenia wcześniej dwóch żeli i opróżnienia bidonów. Niestety dalej płasko i często jeszcze pod watr. Dubluje już ludzi z Mini, ale często obracam się do tyłu czując, że moje tempo nie jest zbyt dobre. I faktycznie tracę dwie pozycje. Na ostatnich kilkuset metrach probuje jeszcze dojśc jedną osobę. Początkowo zbliżam się szybko, ale ostatecznie przegrywam kilka sekund. Kosztuje mnie to bardzo dużo sił i na mecie jestem mocno zmęczony. Z wyniku jestem zadowolony, chociaż rating niewiele lepszy niż Urlach, ale wygrał Mariusz Kowal, który dołożył wszystkim równo.
54/148 Open i 14/31 M2, rating 79,5% do Kowala i 80,9% do Rękawka (kat)

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa asudo

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]