Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2010

Dystans całkowity:578.89 km (w terenie 241.00 km; 41.63%)
Czas w ruchu:27:58
Średnia prędkość:20.32 km/h
Maksymalna prędkość:57.60 km/h
Suma podjazdów:1915 m
Maks. tętno maksymalne:193 (98 %)
Maks. tętno średnie:181 (92 %)
Suma kalorii:17406 kcal
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:38.59 km i 1h 59m
Więcej statystyk

Mazovia MTB - Otwock

Niedziela, 9 maja 2010 · Komentarze(2)
Kolejny maraton tym razem w Otwocku. Na miejsce wyruszamy około 9. Przy okazji test nowego bagażnika, z którym się trochę rano mocowaliśmy. Samopoczucie takie sobie głównie przez małe problemy żołądkowe, o których zapominam po rozgrzewce. W sektorze ustawiam się znowu na końcu, ale wolałem się poruszać niż stać 20 minut.
Start zgodnie z założeniami szybki, odrazu przsuwam się do przodu sektora, tempo ponad 40 w terenie do 5 km średnia ponad 30, puls około 190, nie ma kiedy odpocząc. Po tym odcinku zaczyna się trudny dla mnie fragment trasy, miękkie podłoże, mam wrażenie że na nim moje opony nie najlepiej się spisują, do tego korzenie, wybijają z rytmu. Jakoś mam opory przed jazdą na kole po takim terenie. Co jakiś czas wyprzedza mnie 1-2 osoby chociaż jadę dośc szybko sam wyrzedzam głównie zawodników z fit.

Po 15 km jakby trochę lepiej, zaczynają się niewielkie górki na których wyrźnie zyskuję i wyprzedzam. Jest jeden piaszczysty podjazd na którym nagle tworzy się zator i trzeba zejśc i podprowadzic. Mniej więcej na 25 km fajny podjazd na odsłoniętą wydmę, niestety prawie nie ma jak wyprzedzac i w efekcie odpoczyam na nim ciągnąc się chyba 7 km/h.

Po nim zjazd, dość stromy po głębokim piachu wszyscy przedemną sprowadzają, ja decyduję się zjechac. Zapomniałem tylko że chwilę wcześniej musiałem się przez to zatrzymac i nie zdążyłem się wpiąc, w efekcie na końcu zjazdu zaliczam małą glebkę, ale i tak się opłaciło bo kilka osób wyprzedziłem:) Dalej z ciekawszych rzeczy, to przeprawy przez dwa stumyki oba bez zsiadania, oraz jedno przejście przez bagna gdzie należało zanużyc jedną nogę mniej więcej po kostkę. Przed metą zaczyna się dublowanie fit i resztek hobby. Przez ostanie 3 km gonie kilkuosobową grupę, jadą szybko, ale udaje mi się ich dojśc tuż przed stadionem, finiszuję drugi.


Na mecie nie spodziewam się zbyt dobrego wyniku. Cały wyścig jechało mi się ciężko dużo gorzej niż w Zgierzu. Jednak po obejrzeniu wyników zaskoczenie.
Miejsce 143/725 Open Mega, 43 w M2, awans do 3 sektora.
Na koniec jeszcze wygrałem bon w tomboli:)

Treningowo przed maratonem

Piątek, 7 maja 2010 · Komentarze(0)
Od wtorku nie jeździełem więc mimo padającego co jakiś czas deszczu ruszyłem się trochę rozruszac przed niedzielą. Na początek na Agrykolę, podjazd 5x w tym 4 razy z blatu, raz ze środka, przerwy około 3 min. Dosyc lekko mi się dzisiaj podjeżdzało. Dalej na Pola Mokotowskie i potem jeszcze rundka Idzikowskiego-Sikorskiego-Wilanowska.

Majówka - Roztocze dzień 3

Wtorek, 4 maja 2010 · Komentarze(0)
Dzisiaj w planach wycieczka do Krasnobrodu. Wybieram trochę trudniejszy wariant i jedziemy czarnym szlakiem z Borowiny przez pola i górki, sporo po trawie i piaskach. Na jednym większym kopcu nie zdąrzyłem się wypiąc i zaliczyłem mięciutką glebkę na trawę:) W okollicach Szopowego przecinamy asfaltówkę i jedziemy dalej w las, od tego momentu już bardziej na czuja bo oznakowanie szlaku znika. Odnajdujemy je dopiero chyba w Górnikach Nowych i stąd jedziemy już do asfaltówki w kieunku Jacni. W Jacni skręcamy na czerwony szlak do Krasnobrodu prowadzący do lasu pod okiliczne górki. Im dalej tym ciężej, najpierw sporo piachu, potem korzenie, kamienie i wąwozy. Asia tutaj trochę wymiękła i prowadziła, ale na crossie to nie dziwne. Na zjeździe sporo powalonych w poprzek drzew także miejscami trzeba trochę przeprowadzac. Tuż przed Krasnobrodem wyjazd na asfalt i jeszcze pod jedną górkę i zjeżdżamy nad zalew. Tu krótki popas, zjedliśmy po hot-dogu i powrót mało uczęszczaną drogą na Długi Kąt. Pierwsza połowa sporo pod górkę, dwa większe podjazdy zrobiłem treningowo po dwa razy. Druga częśc już z górki. W Długim Kącie jeszcze jedna przygoda bo Acha 2 raz w ciągu 2 dni łapie gumę:). Tym razem nie mamy zapasu, ale na szczęście po podpompowaniu da się pare minut jechac więc postanawiamy dociągnąc tak do domu:) W sumie były tylko 3 pit stopy, bo Asia w deszczu, który zaczął padac resztę drogi zasuwała 30 km/h.




Majówka - Roztocze dzień 2

Poniedziałek, 3 maja 2010 · Komentarze(0)
W niedziele nie bvyło czasu na jazdę, a dzisiaj już pogoda trochę gorsza od rana chmury i tylko czekamy kiedy zacznie padac. W końcu jedziemy w kierunku Górecka Kościelnego, i po 5 minutach deszcz:) Nic to, mimo że trochę mokniemy to na krótko spokojnie można jechac bo ciepło. Po 30 minutach zajeżdżamy do Karczmy i tu spędzamy następne 4 godziny:) Po południu się rozpogadza i ruszamy zgodnie z wcześniejszym planem w kierunku drogi na Biłgoraj i potem na zielony szlak już w lesie do Borowych Młynów. Jazda bardzo przyjemna, piachu tym razem nie ma, tylko ubite, lub szutrowe drogi leśne, w większości płasko. Jedynym problemem są coraz większe ilości komarów, przez które nie można się nigdzie zatrzymac. Po kilku km jednak mamy wymuszony postój bo Asia łapie gumę. Zmienianie nie jest łatwe i trochę się wydłuża przez zapiekłą oponę, i przez wspomniane wcześniej komary, które tną niemiłosiernie. Po zmianie postanawiamy jednak wracac bo robi się trochę chłodniej, a my dalej na krótko.
Po powrocie już sam pojechałem jeszcze na 40 min do kamieniołomów trochę się zmęczyc. Teren kapitalny, byłby idealny do jakiegoś XC, cały czas góra dół, zakręt kamienie, błotko:) nieźle się przez ten czas ujechałem.

Majówka - Roztocze dzień 1

Sobota, 1 maja 2010 · Komentarze(0)
Długi weekend na Roztoczu. Dwie godziny po przyjeździe ruszamy na pierwszą wycieczkę. Jako cel obraliśmy sobie wzgórze Kamień czylli tzw "Piekiełko", do którego nie udałoo nam się dotrzec dwa lata temu. Początek z Borowiny przez pola w kierunku Młynarki. Większośc drogi pod górę i po piachu, ale Asia dzielnie daje radę. Dojeżdzamy do Młynarki i ja już samotnie wjeżdzam sobie na mały stok narciarski. Ostatnie 3 metry musiałem podprowadzic bo na kamyczkach ślizagały mi się już oba koła i za chwilę była by gleba. Zjezd niezbyt szybki bo sporo piachu. Dalej jedziemy asfaltem, przez Szopowe, Górniki, Stanisławów, raz z górki raz pod. Tym razem bez problemu trafiamy na piekiełko. Górka wznosi się przeszło 40 metrów ponad okolicę, podjazd stromy, ale wjeżdzam cały. Na górze chwila odpoczynku i kilka zdjęc. Dalej po niesamowitych piachach niebieskim szlakiem, który kilka razy gubiliśmy. Wreszcie asfalt, którym jedziemy do Długiego Kątu i tu skręcamy na Hamernię i stąd na Józefów i do domu.