Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2010

Dystans całkowity:536.64 km (w terenie 224.50 km; 41.83%)
Czas w ruchu:23:33
Średnia prędkość:22.79 km/h
Maksymalna prędkość:64.16 km/h
Suma podjazdów:2320 m
Maks. tętno maksymalne:192 (97 %)
Maks. tętno średnie:174 (88 %)
Suma kalorii:16769 kcal
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:44.72 km i 1h 57m
Więcej statystyk

Florianka, Zwierzyniec, Górecko

Niedziela, 4 lipca 2010 · Komentarze(0)
Miał byc dzisiaj maraton w Szydłowcu, ale przez różne okoliczności, głównie dojazdowe nie wyszło. Pojechałem więc na kolejną wycieczkę po Roztoczu. Za pierwszy cel obrałem Zwierzyniec z dojazdem przez Floriankę, przez którą biegnie podobno podobną fajna trasa rowerowa. I rzeczywiście od samego Górecka Starego ścieżka początkowo asfaltowa, a potem szutrowa z małymi kamyczkami, zero piachu. Na trasie kilka małych pagórków i sporo ludzi.

Po kilku kmmdocieram do Florianki gdzie hoduje się koniki polskie. Zwierzaki są bardzo przyjazne, można podejśc, pogłaskac.

Dalej pojechałem do Zwierzyńca, najpierw na stawy Echo, gdzie zastałem tłumy plażowiczów, a potem już do miasteczka pod kościółek na wodzie.


Powrót założyłem sobie czerwonym szlakiem obwodowym biegnącym w całości w terenie i do tego po bardziej pagórkowatych terenach. Początkowo jeszcze asfaltem do miejscowości Szochy. Tutaj tuż przed zjazdem na czerwony zobaczyłem też szlak pieszy wiodący na Bukową Górę. W Zwierzyńcu też był na nią szlak , ale wejście płatne i do tego zakaz dla rowerów. Tutaj już nic takiego nie było więc z radością postanowiłem spróbowa ją zdobyc. Podjazd stromy, dużo kamieni i kolein wypłukanych pzez wodę, na szczęście bez piachu. Podjechałem jednak bez większych problemów ze środka. Na górze super widok.

Zjazd zajebisty, trochę hamowałem, bo trzeba było uważac na koleiny, ale bez przygód i sporo zabawy. Dalej powinien niby odbic na czerwony, ale z góry zauważyłem, że droga fajnie wznosi się wzdłuż wsi Szochy więc nią pojechałem na końcu znowu szybki zjazd tym razem asfaltowy. Dojechałem do wsi Szozdy i powrót wreszcie do czerwonego, co zjechałem to jeszcze musiałem wjechac. Okazało się że to nawet 8%.

Czerwony szlak też bardzo ciekawy, z wyjątkiem jakiś 500 metrów kiedy nie przez ogromne piaskowinice nie dało się wogle jechac więc musiałem nagina z buta. Oczywiście nie było mowy o spacerowym tempie bo zaraz zlatywały się muchy i komary. Pozatym sporo pagórków zarówno i kilka fajnych, długich zjazdów w lesie.
Tuż przed samym Góreckiem Starym zgubiłem szlak, ale nie błądziłem wcale i szybko dotarłem do drogi na Floriankę. Potem jeszcze do Górecka Kościelnego, bo w karczmie była Acha i reszta, zjadłem obiadek i znowu czerwonym przez Tarnowolę śmignąłem w kierunku Borowiny. Tu znnowu zgubiłem szlak mniej więcej w połowie drogi, tym razem ewidentnie przez brak jego oznakowania więc wyjechałem na asfalty. Ledwo zdąrzyłem przed deszczem.

W poszukiwaniu górek - Susiec, Majdan Sopocki

Piątek, 2 lipca 2010 · Komentarze(0)
Dzisiaj urlop i dłuższy weekend na Roztoczu, a w niedziele wg planu na maraton do Szydłowca. Trzeba było więc skorzystac z dobrodziejstw lekko pagórkowatego terenu i trochę się rozruszac. Z założenia dzisiaj tylko po asfalcie i nie za mocno, żeby się nie zajechac za bardzo bo spory upał. Pojechałem standardową trasą do Suśca, za Hamernią skręciłem, jeszcze na leśną rowerową asfaltówkę przez tereny dawnego obozu w Błudku. Tempo żwawe, ale nie przekraczałem 2 strefy.

Dalej już do Suśca i w kierunku Szumów. Nie zjeżdżałem jednak nad rzekę tylko pociąłem prosto pod górę w kierunku Huty Różanieckiej. Trochę się zmachałem, ale postanowiłem podjechac to jeszcze raz tyle, że od strony Huty. Przy okazji zajechałem też na chwilę do województwa podkarpackiego:). Od tej strony podjazd dłuższy, ale nieco łagodniejszy.


Zjazd szybki pod spory wiatr także tylko ok 50 km/h. Dalej powrót do Suśca i tutaj bezowocne szukanie powerada. Byłem chyba w 4 sklepach i nigdzie nie było. Miałem dwa bidony wody, ale wiedziałem że nie starczy bo dzisiaj mocno grzało. Zapasy uzupełniłem później w Majdanie Sopockim do którego dotarłem pokonując po drodze 2 razy dośc stromy podjazd zaraz za Suścem. Wprawdzie wystarczyło wjechac tylko raz, ale podejrzewałem że można stamtąd się nieźle rozpędzic i nie myliłem się. W efekcie ponad 64 km/h bez specjalnego dokręcania. Potem już sojazd nad zalew w Majdanie gdzie chwilę posiedziałem i zjadłem loda.

Dalej już prosto do Józefowa żeby nie przegapic meczu Holendrów (na szczęście pogonili Brazylię chociaż jak przyjechałem było już 0-1 i kiepsko to wyglądało) Powrót do Józefowa całkowicie pod wiatr, który właściwie cały czas gdzieś mi dzisiaj przeszkadzał.