Zalew Zegrzyński - nowy rekord dystansu

Piątek, 20 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Korzystając z dnia urlopu zaplanowałem sobie dłuższy wyjazd. Wybrałem ostatecznie rejony Zalewu Zegrzyńskiego. Wyjazd nie tak wcześnie jak chcialem bo dopiero około 11. Temperatura do jazdy super, ale przez cały dzień przeszkadzał mi silny wiatr. Pojechałem w kierunku Nieporętu ścieżką nad Kanałem Żerańskim, trochę już czuć zbliżającą się jesień, sporo liści już leży. W Nieporęcie się nie zatrzymuję i jadę od razu w kierunku Białobrzegów. Tutaj wjeżdżam na wał i kilka km jadę nad samym zalewem. Dalej postanawiam pojechać do Rynii chyba czerwonym szlakiem przez lasy. Trochę ciężko mi się tu jedzie bo od wyjazdu nic nie zjadłem i lekko opadam z sił. Jedzenie zaplanowałem sobie jednak w Rynii więc planu nie zmianiam. W lesie odbijam tylko jeszcze w prawo nad ładnie położony staw i kręce się chwilę po okolicy. W Rynii zjadam częśc zapasów wiezionych z domu (baton i owowce) siedze około 30 minut i wracam asfaltem i od Białobrzegów znowu wałem do Nieporętu. Tutaj krótka przerwa tym razem na hamburgera z baru. Postanowiłem jeszcze zobaczyć zaporę w Dębem więc szybko kieruję się na Zegrze i dalej jadę asfaltami przez Jachrankę. W Jachrance odwiedzam sklep w celu zakupienia powerada. W sume przez tą walkę z wiatrem sporo mi idzie napojów (w sumie poszło 1,5 litra wody, 1 litr izotonika i 0,5l. coli i jeszcze było za malo). W sklepie jeszcze mała ciekawostka bo jeden łepek oprócz tego że zrobił zakupy do domu, to jeszcze kupił 2 papierosy, dla siebie i kumpla siedzącego pod sklepem. Pierwszy raz widzę że ten shit na sztuki sprzedawali. Po chwili docieram nad zaporę. Kręce się chwilę i robie fotki po czym kieruje się na niebieski szlak do Nieporętu. Szlak po wale bardzo przyjemny, szybko się jedzie i widoczki ładne, nieco ustaje również wiatr. W Nieporęcie siedze jeszcze z 10 minut na ławeczce i ruszam w drogę powrotną taką jak rano czyli znowu wzdłuż Kanału Żerańskiego. Tym razem jadę nim jednak prawie do końca, bo rano musiałem się jeszcze sporo przebijać przez ulice. Potrzebowałem jednak uzupełnić trochę kalorii, bo z pulsometru wynikało że spaliłem ich już prawie 4000, a zjadłem może z 1000 także z radością powitałem duże M na horyzoncie i zamówiłem sobie zestaw. Dalej do domu już bez większych przygód, a dotarłem kilka minut po 19.
Wycieczka bardzo udana, z braku czasu żadko jeżdże tak długie (jak dla mnie) dystanse. Przez silny wiatr, przeszkadzający praktycznie przez 80% trasy średni puls wyszedł mi raczej wysoki jak na rekreację.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa zywal

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]