P1 i trochę po bagnach w LK
Czwartek, 14 kwietnia 2011
· Komentarze(0)
Kategoria Krótkie wypady, Sam, sam do 50 km
Nie chciało mi się trochę, ale że w poprzednim tygodniu była bida to wyturlałem się o tej 17.30 jeszcze trochę potrenowac przed niedzielą. Najpierw P1 wzdłuż Przyczółkowej. 4 serie po 5 sprintów. 2 x z wiatrem i 2 razy pod wiatr. Różnica max prędkości prawie 7 km/h. Potem stwierdziłem, że jeszcze trochę pojeżdżę i zamiast do domu do jeszcze na Kabacki pojechałem z myślą pobawienie się chwilę na skarpie. Oczywiście zjazdy już najeżone hopkami przez co musiałem ostrożnie jeździc żeby się nie zabic przypadkiem. Poatakowałem kilka razy mój ulubiony kręty i stromy podjazd po korzeniach, niestety przez błoto i śliskie korzenie tym razem właściwie tylko 1 próba na 5 zakończona sukcesem chociaż i tak nie do końca pełnym.
Wrócic postanowiłem Kenem więc najpierw lasem do Moczydłowsiej. Początkowo wałem na tyłach metra, potem zjechałem do lasu, zachęciła mnie początkowo sucha ścieżka. Niestety potem było moookro. Na początku dwie kałuże na całej szerokości, przejechałem gładko środkiem mimo, że jedna była głęboka. W międzyczasie jeszcze 2 sarny przebiegły mi drogę. Dalej jednak patrze, a przedemną jeszcze z 80 metrów konkretnego błota więc odbiłem w las trochę po śladach jakichś moich poprzedników. Błota może nie było, ale zamiast tego były mokradła na przemian z bagnem. Ani kawałka suchego miejsca. Dobrze, że w miarę płytko i nie musiałem się zanurzac. Do czasu. W pewnym momencie nie mogłem się zdecydowac w którą stronę odbic i musiałem zamoczyc lewą stopę. Wykorzystałem postój na zdjęcia.


Po chwili zlokalizowałem drogę do cywilizacji i wyjechałem z lasu. Wzdłuż Kenu niezbyt przyjemny bo oczywiście pod wiatr. Na dowidzenia podjechałem jeszcze terenem pod Kopę od półonocy.
Wrócic postanowiłem Kenem więc najpierw lasem do Moczydłowsiej. Początkowo wałem na tyłach metra, potem zjechałem do lasu, zachęciła mnie początkowo sucha ścieżka. Niestety potem było moookro. Na początku dwie kałuże na całej szerokości, przejechałem gładko środkiem mimo, że jedna była głęboka. W międzyczasie jeszcze 2 sarny przebiegły mi drogę. Dalej jednak patrze, a przedemną jeszcze z 80 metrów konkretnego błota więc odbiłem w las trochę po śladach jakichś moich poprzedników. Błota może nie było, ale zamiast tego były mokradła na przemian z bagnem. Ani kawałka suchego miejsca. Dobrze, że w miarę płytko i nie musiałem się zanurzac. Do czasu. W pewnym momencie nie mogłem się zdecydowac w którą stronę odbic i musiałem zamoczyc lewą stopę. Wykorzystałem postój na zdjęcia.

Na mokradłach© wojekk

Po chwili zlokalizowałem drogę do cywilizacji i wyjechałem z lasu. Wzdłuż Kenu niezbyt przyjemny bo oczywiście pod wiatr. Na dowidzenia podjechałem jeszcze terenem pod Kopę od półonocy.