Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2011

Dystans całkowity:468.54 km (w terenie 125.00 km; 26.68%)
Czas w ruchu:22:28
Średnia prędkość:20.85 km/h
Maksymalna prędkość:53.37 km/h
Suma podjazdów:1760 m
Maks. tętno maksymalne:192 (97 %)
Maks. tętno średnie:180 (91 %)
Suma kalorii:14852 kcal
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:39.05 km i 1h 52m
Więcej statystyk

To co wczoraj plus podjazdy na skarpie

Piątek, 4 marca 2011 · Komentarze(0)
Udało się i dzisiaj skorzystac z fajnej pogody i wyskoczyłem przed pracą o 10 rano na rundkę do Kabackiego. Dzisiaj ze 3 stopnie cieplej niż wczoraj wieczorem więc zamiast długiej koszulki założyłem krótką i trochę cieńszy polar. Myślałem, że i tak mi będzie gorąco, ale było idealnie nawet nie zmarzłem ani trochę w stopy. Traska tak jak wczoraj Dojechałem do Kabackiego i tu zamiast na tradycyjną rundkę postanowiem wjechac na skarpę nieco stromszym podjazdem bardziej na pólnoc. Warunki idealne śnieg jeszcze zmrożony i trochę wymieszany z piachem. Poza tym sporo szlaki poprzecierane przez rowerowe ślady i mimo, że w zasadzie nikogo nie spotkałem to widac że się trochę rowerzystów tu kręci.

Pojeździłem po skarpie z pół godziny, w różne strony, niektóre podjazdy strome więc się też trochę zdązyłem zmęczyc. Szczególnie męczyłem jeden stomy kręty singielek i dopiero za 4 razem w całości go podjechałem. Czasu jeszce trochę miałem więc pojechałem dalej w głąb lasu, dojechałem prawie do zachodniego skraju i tu przed nosem przebniegły, a właściwie to nawet przeszły mi trzy duże sarny. Nie bały się za bardzo bo weszły kilka metrów do lasu i się zatrzymaly. Po tej jeździe na skarpie już mi się trochę ciężej jechało niż wczoraj. Do tego picię w bidonie było bardzo zimne i nie chciałem ryzykowac przeziębienia gardła i na całej trasie może ze 4 małe łyki wziąłem. Starałem się też jechac z trochę większą kadencją niż normalnie, wychodziło tak między 90 a 100. Powrót trochę mniej przyjemny bo pod wiatr. Tempo mniej więcej w 2 strefie, niestety bateria do pulsaka nie zdążyłem kupic i co jakiś czas gubił sygnał.

Pierwsza prawdziwa jazda w nowym sezonie

Czwartek, 3 marca 2011 · Komentarze(0)
Coraz ciężej już mi się chodzi na siłownię więc dzisiaj ponieważ kończyłem robotę o 15 i nie miałem innych spraw do załatwienie postanowiłem wreszcie ruszyc się z rowerem na dwór. Wyjazd trochę póżniej niż planowałem bo dopiero o 16.20 ale jeszcze godzinkę za dnia się dało pojeździc. Kierunek jak zwykle na początku sezonu na Las Kabacki. Słońce jeszcze fajnie grzało i momentami było mi nawet za ciepło (koszulka długi rękaw, polar, windstoper). Wzdłuż przyczółkowej pojechałem siłowo, przełożenie 3x8, 3x9 musiałem trochę improwizowac bo niestety zbuntowął się pulsometr i ciągle gubił sygnał, czas na wymianę baterii. Około 17 dotarłem przed Kabacki. Planowo miałem tutaj zawrócic, ale nie mogłem się powstrzymac żeby trochę w terenie nie pojeździc. Okazało się, że to była bardzo dobra decyzja bo warunki super, na niektórych bardziej nasłonecznionych ścieżkach już błoto, ale na tych od północnej strony ubity śnieg, po którym bardzo fajnie się jeździło. Zrobiłem z 10 km w lesie, jedyny problem to marznące stopy. W lesie trochę biegaczy i ze 2 rowerzystów. Zaczęło się powoli ściemniac więc zawróciłem do domu. Tempo mocniejsze, w 3 srefie, pulsometr odzyskał sprawnnośc chociaż już nie bardzo widziałem cyferki. Wyszło około 20 minut tempówki. Na koniec jeszcze mocniej podjechałem pod Wilanowską.
Ogólnie jestem dosyc zadowolony z mojej aktualnej formy. Mam wrażenie, że jest sporo lepiej niż rok temu. Stopy trochę zmarzły, ale nie jakoś tragicznie w cieple szybko odzyskały sprawnośc. Jak dobrze pójdzie to jutro z rana powtórka:)