Dzisiaj znowu do KPN, ale tym razem bez dojeżdzania metrem. Początek Puławska-Agrykola potem wzdłuż Wisły, Lasek Bielański, Park Młociński, Dąbrowa Leśna. Wjazd czarnym szlakiem potem niebieskim i żółtym do Kamienia Ułanów Jaziowieckich, dalej czarnym do Sierakowa i Izabelina potem Laski i z tamtąd czerwonym i żółtym do Wólki Węglowej. Postanowiłem że metrem nie wracam i wyrobie się przed LM więc do domu. Zaraz przy wyjeżdzie mały wyścig z kundlem co mnie próbował atakować, dalej Estrady, Arkuszową, potem czerwonym szlakiem w Księżycową i tu przez jakiś Lasek ponad kilometr po niesamowtych dziurach - piaski w KPN to przy tym pikuś. Potem Conrada, Gen. Maczka, i od Prymasa zielonym obwodowym do domu. Dystans największy w tym roku.
Kolejny raz z Jarkiem tym razem kierunek Józefów i rzeka Świder. Dojazd przez Siekierkowski, wzdłuż wału, Miedzeszyn, Falenica, Józefów. Potem pojeździliśmy parę km wzdłuż rzeki. Tereny faktycznie bardzo fajne i koniecznie trzeba tam pojechać jak będzie cieplej. Powrót ciężki bo centralnie pod silny wiatr szczególnie uciążliwy na trasie siekierkowskiej. Wróciliśmy nieźle zmachani. Ale tempo i tak sporo lepsze niż ostatnio.
Koło południa krótka rundka Józefów-Borowina, zdecydowanie za gorąco na Jazdę, grubo ponad 30 stopni. Wiczorem wypad do Suśca na szumy nad Tanwią. Początkowo miała być inna trasa. Ostatecznie pojechaliśmy przez Długi Kąt, Hamernię, obok rezerwatu Czrtowe Pole, dalej Oseredek i Susieć i potem jeszcze 3 km do rezerwatu. Niestety trochę źle skalkulowaliśmy czas wycieczki i ostatnie 10 km to powrót w ciemnościach. Nie zabraliśmy lampek bo mieliśmy na pewno wrócić przez zmrokiem:) Dobrze że była pełnia (albo prawie) i miałem sporo odblasków. Na szczęscie ruch też niewielki i słychać tylko świerszcze.
Do Zalesia Górnego. Wyjazd z domu o 17.00. Dojazd przez Las Kabacki, potem wzdłuż zielonego szlaku po drodze zahaczyłem o zimne doły potem objechałem zalew. Powrót po Lasach Chojnowskich w kierunku Konstancina początkowo czarnym i niebieskim szlakiem, potem żółtym na Kawęczynek i Rez. Obory, w Borowinie drogą na Konstatncin i potem znowu wzdłuż czarnego i potem niebieskiego szlaku do Powsina i przez Las Kabacki (tu już było ciemno) do domu.
Dzisiaj wreszcie troche dłuższa wycieczka. Z pracy wyszedłem punkualnie o 17 co ostatnio się nie zdażało. Cel Zalesie Górne, obczaić stawy i basen. Początek trasy tradycyjnie przez Powsin do Konstancina. Tam czarnym szlakiem przez Lasy Chojnowskie (bardzo fajna trasa, mało ludzi, dużo zwierząt) Widziałem po drodze 4 sarny - jak dla mnie lekki szok tak blisko miasta. Około 21 dojechałem nad jezioro. Niestety wybrałem niewłaściwą stronę do objechania go i w efekcie kawałek jechałem w zaroślach wyższych odemnie, gdzie na dodatek przeważały pokrzywy. Efekt oczywisty. Potem okazało się że na końcu tej ścieżki zdrowia jest brama, która była zamknięta no i miałem powtórkę z rozrywki:) Potem już po właściwej stronie jeziorka kierowałem się na Piaseczno. Planowałem powrót zielonym szlakiem przez Las Kabacki, ale było już za ciemno więc wybrałem drogę wzdłuż Puławskiej. Pogoda do jazdy super. Praktycznie bez wiatru i około 20 stopni.