Po pracy znowu do Lasu Kabackiego, jakoś lubię tam ostatnio jeździć. Dojazd przez Idzikowskiego i Sikorskiego. Po 10 km niespodzianka - spory głód, kebab w pracy nie starczył i musiałem zakupić jakiegoś batona. Dobrze że kasę wziąłem w ostaniej chwili przed wyjściem bo bym musiał wracać. Jak dojechałem do lasu to zaczęło lekko kropić, ale zaraz przeszło i burza była dopiero ok 22. Jechało się całkiem nieźle szczególnie po 20 km jak się trochę rozruszałem. W lesie wilgotno ale bez błotka, ludzi też niewiele chyba się wystraszyli deszczu. Powrót przez Natolin.
Po pracy do Lasu Kabackiego pojeździć trochę w terenie i zobaczyć jak się sprawują nowe opony. Jest znaczna różnica w stosunku do poprzednich, na minus tylko to że trochę zbierają podłoże. W sumie długo nie pojeździłem bo się ciemno zrobiło. W drodze powrotnej wjechałem jeszcze na Kopę Cwila i do domu.
Podobnie jak w zeszłym tygodniu na Okęcie na terminal Cargo pooglądać chwile samoloty z tym, że dzisiaj jazda na nowych oponach. Mało było terenu, ale na asfalcie czuć, że Maxxisy dają trochę większy opór. Ale jakoś generalnie ciężko się dzisiaj jechało, chyba przez ten wiatr który wydawał się wiać cały czas w twarz.
Najpiertw do sklepu na Racławicką po finish line, potem triche po mieście - Pola mokotowskie, agrykola, rozbrat, blwederska, wilanowska. Zdecydowałem się jeszcze pojechać do Powsina i Lssu Kabackiego. Tu już brakowało sił przez wcześniejsze granie w nogę. Powrót przez Natolin, i potem Rosoła i Wałbrzyska.
Po powrocie z wesela do Lasu Kabackiego. Pojeździłem głównie wąskimi singlami skrajem lasu. Wysoka średnia również dzięki rowerzyście, który wyprzedził mnie w Powsinie przy wylocie z Lasu i jechał cały cas ok 34 km/h co wykorzystałem siędząc mu na kole aż do Wilanowa.
Trasa troche podobna do wczorajszem tyle, że dzisiaj z Asią więc bardziej leniwa jazda. Dojazd przez Sobieskiego, Przyczółkową i potem w kierunku Wału Zawadowsiego, dalej wzdłuż niego do Kępy Okrzewskiej.
Powrót tą samą drogą z wizytą w Macu i bankomacie - tu się trochę pogubiliśmy, przez co powrót Sobieskiego osobno:) Po dordze przy górze śmieciowej jakiś rowerzysta złapał gumę i użyczyliśmy pompkę, miał też na szczęscie zapasową dętkę. Chyba ja też muszę zacząc wozic.
Pogoda dalej piękna cho po zachodzie słońca szybko spada temperatura.
Wycieczka wokół lotniska połączona z oglądaniem samolotów przelatujących tuż nad głową. Początkowo na Pola Mokotowskie, później wzdłuż Żwirek na Okęcie i dalej w kierunku terminala Cargo od tego miejsca praktycznie cały czas w terenie na tyłach lotniska aż do Raszyna. Dalej mi się już nie chciało i wróciłem asfaltem przez Dawidy do Warszawy. Jechałem trochę na czuja bo bez mapy ale wyhechałem akurat przy Puławskiej na wysokości Go sportu gdzie poszedłem zakupić rękawiczki. Potem jeszcze na chwilę do reala i maca. I jako że byłem już blisko Lasu Kabackiego to jeszcze tam na chwilę na małą rundkę. Z lasu już do domu przez KEN.