Korzystając z ładnej pogody postanowiłem zrobic sobie test Friela na średnie tętno na produ mleczanowym. Wykorzystałem do tego ścieżkę wzdłuż Przyczółkowej - wyszło w sumie 2,5 pętli. Wynik trochę mnie zaskoczył, ale wydaje się byc właściwy. Tylko pewnie moje Hr max jest trochę wyższe niż to z wzoru, ale to się jeszcze zobaczy.
Niestety przed testem nie wyzerowałem licznika także dystans zaiera również dojazd i przyjazd do domu. Dane z pulsometru tylko dla testu.
Około 13 wybrałem się rowerem w odwiedziny do brata i potem jeszcze pojechałem do decathlonu. Pogoda podobna do wczorajszej, tylko troszkę chłodniej. Trochę mi się zeszło i końcówka już po ciemku. Tempo dzisiaj bardzi spokojne. Po takim zawsze jestem niesamowicie głodny.
Wyjechałem już po 19 podobną trasą jak w poniedziałek. Dzisiaj trochę żwawsze tempo w przedziale 70-80% Hr max. Wjechałem na chwilę do lasu ale tam straszne błoto więc szybki powrót na asfalt. Wracając pokręciłem się jeszcze po Kabatach i potem wzdłuż KENu prosto do domu.
Jak zwykle po pracy za wiele opcji nie mam i pozostaje właściwie tylko jazda po mieście. Ciemno jest już właściwie o 19. Dzisiaj udało mi się wyjechać pół godziny wcześniej więc do całą drogę do Lasu Kabackiego miałem właściwie widno. Spodobała mi się ostatnia jazda w lesie po ciemku więc dzisiaj postanowiłem powtórzyć. Ludzi zdecydowanie mniej tylko czasami ktoś przebiegł i minąłem może ze 4 rowerzystów, ale też było dużo ciemniej niż ostanio. Dodatkowo baterie w przedniej lampce już ledwo dawały radę i przy wyjeździe na Moczydłowską już praktycznie nie oświetlała drogi. Do domu jeszcze nie chciałem wracać więc pojechałem sobie na Stare Miasto. Zaskoczyła mnie nowa ścieżka rowerowa aż do Placu Trzech Krzyźy. Myślałem że tylko przy Łazienkach zrobili. Powrót przez Dolną i wzdłuż Puławskiej do domu. Dalej ciepło, ale dzisiaj już w długiej koszulce. Wiatr też trochę wiał ale bardzo nie przeszkadzał.
Pięknej pogody ciąg dalszy. Dojazd na mecz rowerem na Stokłosy. Potem nie chciało mi się jeszcze wracac wiec pojechałem do Lasu Kabackiego. Ludzi pełno nawet grzyby zbierają. W lesie zrobiłem dwie rundki i powrót przez Wilanów. Wiatr dzisiaj nawet dośc spory ale tylko w jedną stronę przeszkadzał.
Dzisiaj trochę nietypowo. Najpierw pojechałem na stację i podpompowałem opony do 4 bar. Potem na Wilanów i tu dwa razy w tą i z powrotem Przyczółkową/Łukasza Drewny. Nawet mi się bardzo nie nudziło, pewnie dla tego że było ciemno. Parę osób podobnie jeździło. Potem w kierunku domu, ale przejechałem jeszcze do Dolnej i podjechałem do Puławskiej. Na ścieżce na Puławskiej najechałem chyba na kawałek rozbitej butelki, której w ogóle nie zauważyłem, ale na szczęcie jakimś cudem nie złapałem gumy. Pogoda jak na połowę września super dalej spokojnie można jeździ w krótkiej koszulce.
Dnia coraz mniej więc po robocie na standardową rundkę. Jednak dzisiaj nietypowo bo widno było właściwie tylko przy dojeździe do Lasu Kabackiego. Potem już jazda w ciemnościach. Oczywiście z oświetleniem, chociaż sporo ludzi jeździło bez żadnych lampek. Wyłaniali się z lasu jak pociski, a na jednego o mało nie wjechałem jak sięgałem po bidon. Powrót dosc szybkim tempem przez co średnia również wyszła niezła.
Po pracy na zakupy do Reduty. Okazało się że likwidują tam Deltę Sport i zakupiłem kurtkę na rower w dobrej cenie. Powrót po ciemku. Cała jazda na dużej tarczy z przodu.
Pogoda wciąż dopisuje więc po pracy szybko na rower i na standardowy ostatnio wypad na rundkę do Lasu Kabackieo. Wydawało mi się że jadę raczej wolno, aedina i tak wyszła wysoka. Jakoś ostatnio wolniej nie umiem:) pewnie bym się bardziej zmęczył. W lesie przy Moczydłowskiej pełno ludzi - okazało się, że to impreza Nike Run, ale przybyłem chyba już na koniec więc nawet nie popatrzyłem o co w tym chodzi. Z resztą po zachodzie słońca już szybko się robi zimno. Po drodze jeszcze do bankomatu i od Wilanowa już właściwie jazda po ciemku.
Jutro trzeba wyczyścic napęd bo już brzydkie dźwięki wydaje.