Dzisiaj postanowiłem zwiedzić tereny w okolicach czerwonego szlaku od Górecka Starego. Dojazd standardowo asfaltem i potem na pola. Początkowo sporo piachu, ale po 2 km lepiej. Niestety szlak gubie dość szybko. Oznakowanie jak zwykle jak jest to bardzo dobrze widoczne, świeżo odmalowane, ale pojawia się zdecydowanie za rzadko. Często brakuje go na rozjazdach. Jednak nie przeszkadz mi to zupełnie bo zabrałem mapę więc nie obawiam się, że się zgubie. Postanawiam pojeździć po polach i powjeżdżać na ciekawsze widoczne na horyzoncie górki. Podjazdy niezbyt strome, ale za to długie. Przez co widoki bardzo ładne. tylko jedna górka nie do podjechania. Tzn na rowerze bo goście na motorach crossowych dali rade:) Ale wtaszczyłem rower i potem zjechałem. Potem odnalazłem czerwony szlak i zgodnie z nim wyjechałem w Sochach. Tutaj dwa razy zrobiłem dosyć stromy podjazd. A potem jeszcze wjechałem na Kamienną Górę pod Zwierzyńcem. Tym razem przez przypadek wybrałem stromszy wariant niż rok temu i musiałem atakować z młynka. Chciałem wrócić przez Floriankę, ale drogę zagrodzili mi leśnicy żądając opłaty za przejazd. Wróciłem więc przez Zwierzyniec łapiąc po drodze jeszcze gumę przy stacji pkp Józefów Roztoczański. Właściwie do rozszczelnił się, a potem urwał wętyl w dętce. Na koniec przy wjeżdżaniu w bramkę źle się wyjręciłem, zhaczyłem pedałem o słupek i zaliczyłem glebę. W efekcie 2x skurcz w łydce i trochę wstydu przed turystami:) Jazda głównie w okolicach hr 160, podjazdy mocniej około 180. Powrót od Zwierzyńca 15 km szybko - hr 160-170.
Kamieniołomy, różne szlaki, tempo mocne ale w granicach 4 strefy około 175. Starałem się wybierać najbardziej techniczne podjazdy. Do tego pojeździłem wokół kamieniołomów. Dodatkowo na rozgrzewkę zjazd i podjazd drogą na Fryszarkę. Ze dwa razy blisko gleby na zjeździe. Nie miałem też odwagi zjeżdżać singlami z północnej strony. Trochę przerażały mnie progi i duże kamienie wokół.
M2, Trasa Siekierkowska, interwały 9,8,8,9 min 4 min odpoczynku. Spory wiatr jak to na trasie, ale przy pierwszym powtórzeniu wiało w plecy i ciężko było wejść na obroty (tętno 175-180)
Po Roztoczu, czarnym szalkiem na Młynarkę. Niby nowa ściezka, ale dalej pełno piachu i przejechanie wymaga sporo siły. Na pewno to nie szlak dla niedzielnego turysty szczególnie że są dwa mocno piaszczyste podjazdy. W Szopowym chciałem pojechać na Młynarkę, ale tam zagrodzone więc tylko się pokręciłem po okolicy i dalej jakąś fajną szutrówką i potem zielonym szlakiem do Starej Huty. Tam dalej na północ, ale za chwilę gubie szlak i offroad po polach i sporych pagórkach (7-10 km/h), w dużej trawie. Ale za to widoki bardzo ładne. Dalej zjazd do lasu i tam bardzo dużo piachu, ciężko się jedzie. Jest gorąco tętno mam prawie jak na maratonie. Nie mam mapy i w sumie nie wiem za bardzo gdzie jestem:) W pewnym moemncie zaczynają się bardzo fajne zjazdy w lesie. Po bokach wysokie skarpy, gdzieniegdzie małe wąwozy i zaczynam podejrzewać, że jestem gdzieś w okolicach Jacni. W sumie wiele się nie pomyliłem bo wyjechałem w Bondyżu niedaleko Guciowa. Kierowałem się na Obrocz więc odbiłem tylko kilka km na wschód. Do Borowiny już asfaltami przez Zwierzyniec, ale pod wiatr. Gorąco i duszno, a forma chyba też nie za bardzo bo ostatnie km ciężko.
Wykorzystując ranną zmianę w pracy wybrałem się na trening Polska na rowery. Dzisiaj na Kopie Cwila na trasie z mistrzostw Polski Orlików. Trudna runda 6x pod Kope, zjazd po schodach serpentyny itp. Ciekawie, sporo się dzieje, ale wszystko do podjechania i zjechania chociaż nie wiem co by się działo na maksymalnym wysiłku. Na treningu zrobiliśmy 2 rundy w tempie dośc spokojnym chociaż na podjazdach ponad 170. Potem trochę było mi mało więc jeszcze zrobiłem sam 2 dodatkowe rundy. Tym razem mocniej i odrazu czuc różnicę. Dużo ciężej, i spore zmęczenie, kow min 8. Hr często powyżej 180. Jak wracałem wjechałem w mega kałuże z jakimiś glonami i musiałem pojechac na myjkę, którą i tak nie udało mi się wszystkiego doczyścic.
Weekend bez jazdy bo całe 2 dni padało. Dzisiaj musiałem wyjśc bo wogle będzie dupa i będę zdychał na maratonie. Po pracy o 19.40 tempówka. 40 min w tętnie 165-173, kilka razy mocniej. Przyczółkowa i 3 pętle przy Wąwozowej jak w piątek tydzień temu. Podczas powrotu na Wilanowskiej zakleszczył mi się łańcuch przy zrzucaniu na 2 z przodu. 3 razy próbowałem wyciągnąc, ale nie byłem w stanie. I nie dla tego że było to jakieś bardzo trudne tylko, że natychmiast siadały na mnnie dosłownie dziesiątki komarów. Podbiegłem do przystanku i nadjechał autobus więc nie zastanawiałem się długo i wsiadłem. Mimo to w środku użarły mnie jeszcze 3!
Kolejny raz E2 po asfaltach nadwiślańskich. W terenie pełno błota i masa komarów więc się tam nie pcham. Z resztą trzba powoli dojśc do formy. Tym razem nieco inna trasa niż w sobotę bo dojazd Wałem Zawadowskim, a nie Przyczółkową. Niestety krótki odcinek terenu który miałem do przejechanie najeżony kałużami i błotem. Narzekam bo nie chciało mi się dzisiaj brudzic:) Dalej standard do Gassów, Konstancin, powrót przez Kołobrzeksą, Kierszek i LK. Ogólnie dzisiaj samopoczucie dobre i jeździło się dosyc lekko.
Po pracy na szybko tempówka w 3 strefie 45 min, hr do 165-170, 8 km po Kabackim. Połnocna częśc lasu znowu zatopiona. 10 min rozgrzewka, 15 min rozjazd (na dojazd), pod koniec głód bo jadłem tylko obiad 5h wcześniej, pozatym ciepło, ale wilgotno więc średnia pogoda do jazdy
Agrykola 18x, siłowo, raczej spokojnym tempem tak żeby nie przekraczac 175 uderzeń. Kilka razy się pod koniec nie udało. Kadencja ok. 60-65 (blat), do tego 1xBelwederska, 1xIdzikowksiego. Samopoczucie dobre, dosyc lekko się podjeżdżało. Pod koniec przyjechał chyba Marek Rutkiewicz i zrobił z 5 szybkich wjazdów. Ja w tym czasie 4, ale on szybciej zjeżdżał:)