Aeroby. Trochę biegania i roweru. Strefa E2. Rower 35 min - 16 km Bieg 55 min - 7,5 km Chyba najlepszy zestaw. Około godziny na rowerze jestem jeszcze jakoś w stanie przejechac. Bieganie co kilka minut przerywane szybkim marszem.
Mieliśmy dzisiaj wyskoczyć na siłkę do holmsa, ale pogoda taka, że nie wypada ćwiczyć w pomieszczeniu. Zmiana planów i wyskoczyłem na standard do Kabackiego. Nawet krótkie spodenki założyłem. Dojazd pod wiatr, trłumy ludzi. W lesie to ludzi chyba więcej niż latem, nawet bar w Powsinie otworzyli. Błata dzisiaj więcej niż czwartek bo sporo wczoraj padało. Pojeździłem różnymi szlakami, w tym trochę singlem przy południowym skraju. Raz też prawie była gleba na mokrych liściach przy 10 km/h ale w porę się wypiąłem i podparłem. Powrót już na luzie chyba nieco z wiatrem, ale czułem się dużo lepiej i znacznie mi się lżej jechało niż w czwartek. Mimo to prędkości duuużo niższe niż latem. Oj jest nad czym pracować zimą.
Dzisiaj święto skorzystałem z dnia wolnego i wybrałem się na rundkę do lasu. Cała forma już w dupie po znouwu były ponad 4 tygodnie bez roweru w tym jeszcze 2 chorobowe. Po wczorajszej siłce dzisiaj nie za mocno byle nie przekraczać 2 strefy. Początkowo fajnie się jechało, przed wjazdem do kabackiego zaczął padać deszcz, wg prognoz miało go nie być, a siąpił jeszcze z 40 minut. Na szczęście drzewa ochroniły więc nie zmokłem za bardzo. Błotka sporo, ale nie przeszkadzało bo opony dzisiaj miałem poniżej 2 bar. Powrót kiepski, zerwał się nagle jakiś huragan i właściwie całe 10 km się męczyłem jadąc 15-17 km/h przy pulsie około 160. Już się zacząłem powoli czuć jak na maratonie w Łomiankach. Wróciłem nieźle ujechany.
Wybraliśmy do Holmes place w Galerii Mokotów. Bardzo fajna siłownia, duża i pełno sprzętów. Pewnie w weekendy będziemy zaglądac. Dzisiaj trochę obczajania, ale przy okazji trening wytrzymałościowy E1. Mocniej nie chciałem bo po czwartkowej siłowni miałem potężne zakwasy prawie wszędzie. Na początku 30 min orbitrek potem 10 min wiosła 2 km, rower 35 min i na końcu przez zakwasy marszobieg 30 min - 3,5 km.
Siłownia. Dzisiaj początek treningów do nowego sezonu. Rozgrzewka na rowerze potem siłownia, faza AA. Ostatnio na siłowni byłem w marcu i zapomniałem już jakimi ciężarami wiczyc aby było ok 50% maksa. W efekcie trochę eksperymentów i chyba na niektórych przyrządach przesadziłem. Bedą pewnie zakwasy. Ogólnie bardzo duże zmęczenie po treningu. Kolejny miesiąc nieróbstwa zrobił swoje.
Iść na rower czy metrem pojechać po gierkę - taki dylemat miałem od rana. Jednak gdy wyszedłem na balkon i zobaczyłem jak jest ciepło postanowiłem jednak trochę pojeździć. Balkon jest osłonięty od wiatru więc oczywiście musiałem się ubrać podobnie jak w piątek. Dzisiaj długa koszulka i polar, a na dół długie spodnie dresowe. I zestaw okazał się optymalny w stopy trochę cieplej niż ostanio, ale lekko też mi zmarzły. Postanowiłem, że odpuszczę sobie kupowanie zimowych ciuchów. To co mam wstarczy do temeratur powyżej 0, a przy niższych i tak pewnie nie będę jeździł. Zainwestuje tylko w rękawiczki z długimi palcami i może jakieś ochraniacze na buty. Trasa dzisiaj jak zwykle do Powsina z przejazdem przez Kabacki. Tu sporo biegaczy i to takich poważniej trenujących. Było też trochę ludzi z kijkami. Rowerzystów chyba 2. Las nabiera kolorów, ale jeszcze dominuje zieleń. Wyjazd na Natolinie i potem wzdłuż KENu zajechałem jeszcze na Ursynów kupić FIFE 11 czyli salomonowe rozwiązanie na moje poranne dylematy:)