Wpisy archiwalne w kategorii

sam powyżej 50 km

Dystans całkowity:2915.56 km (w terenie 1062.00 km; 36.43%)
Czas w ruchu:127:16
Średnia prędkość:22.91 km/h
Maksymalna prędkość:64.16 km/h
Suma podjazdów:3338 m
Maks. tętno maksymalne:189 (96 %)
Maks. tętno średnie:162 (82 %)
Suma kalorii:66886 kcal
Liczba aktywności:47
Średnio na aktywność:62.03 km i 2h 42m
Więcej statystyk

Zalesie, Lasy Chojnowskie

Poniedziałek, 12 lipca 2010 · Komentarze(0)
Mimo, że dzisiaj skończyłem o 16 to nie miałem zamiaru tak wcześnie wychodzić bo na dworze 32 stopnie w cieniu. Wyjechałem więc o 17.30 i już było chłodniej aż o 1 stopień:) O dużym szarżowaniu dzisiaj nie mogło być mowy także spokojnym tempem do przez Las Kabacki i Konstancin do Lasów Chojnowskich. Początkwo żółtym szlakiem, a dalej czarnym. W lesie dużo przyjemniej, jakby kilka stopni chłodniej. Czarnym dojeżdżam sobie do zimnych dołach i jeziorka w zalesiu. Tu spory ruch bo kurat sporo ludzi wracało na pociąg do Warszawy. Woda ciepła, wręcz zupka, ale na kąpiel nie było czasu. Pokręciłem się jeszcze trochę po wydmach za jeziorkiem, kilka fajnych zjazdów i podjazdów, ale też sporo szkła po drodze więc zawinąłem się w kierunku Piaseczna. Dalej żółtym i potem gdzieś odbiłem i jeżdżąc pomiędzy wyschniętymi stawami dotarłem do kolejnego bardzo ładnego jeziorka. Mimo że była 19.30 sporo ludzi w wodzie. Pokręciłem się jeszcze chwilę po okolicy i do domu najkrótszą drogą przez Kabacki bo o 20.30 miał przyjechać Robert.

Jazda w większości 1 i 2 strefa plus krótkie elementy 3. Wipieł 1,5 litra płynów (0,7 izotonika i 0,7 wody i to było za mało). Do tego ewidentnie po 2 godzinach jazdy robie się głodny. Od maratonu w Piasecznie to już któryś raz z kolei. Na następny maraton jedzenie do kieszonki obowiązkowe.

Florianka, Zwierzyniec, Górecko

Niedziela, 4 lipca 2010 · Komentarze(0)
Miał byc dzisiaj maraton w Szydłowcu, ale przez różne okoliczności, głównie dojazdowe nie wyszło. Pojechałem więc na kolejną wycieczkę po Roztoczu. Za pierwszy cel obrałem Zwierzyniec z dojazdem przez Floriankę, przez którą biegnie podobno podobną fajna trasa rowerowa. I rzeczywiście od samego Górecka Starego ścieżka początkowo asfaltowa, a potem szutrowa z małymi kamyczkami, zero piachu. Na trasie kilka małych pagórków i sporo ludzi.

Po kilku kmmdocieram do Florianki gdzie hoduje się koniki polskie. Zwierzaki są bardzo przyjazne, można podejśc, pogłaskac.

Dalej pojechałem do Zwierzyńca, najpierw na stawy Echo, gdzie zastałem tłumy plażowiczów, a potem już do miasteczka pod kościółek na wodzie.


Powrót założyłem sobie czerwonym szlakiem obwodowym biegnącym w całości w terenie i do tego po bardziej pagórkowatych terenach. Początkowo jeszcze asfaltem do miejscowości Szochy. Tutaj tuż przed zjazdem na czerwony zobaczyłem też szlak pieszy wiodący na Bukową Górę. W Zwierzyńcu też był na nią szlak , ale wejście płatne i do tego zakaz dla rowerów. Tutaj już nic takiego nie było więc z radością postanowiłem spróbowa ją zdobyc. Podjazd stromy, dużo kamieni i kolein wypłukanych pzez wodę, na szczęście bez piachu. Podjechałem jednak bez większych problemów ze środka. Na górze super widok.

Zjazd zajebisty, trochę hamowałem, bo trzeba było uważac na koleiny, ale bez przygód i sporo zabawy. Dalej powinien niby odbic na czerwony, ale z góry zauważyłem, że droga fajnie wznosi się wzdłuż wsi Szochy więc nią pojechałem na końcu znowu szybki zjazd tym razem asfaltowy. Dojechałem do wsi Szozdy i powrót wreszcie do czerwonego, co zjechałem to jeszcze musiałem wjechac. Okazało się że to nawet 8%.

Czerwony szlak też bardzo ciekawy, z wyjątkiem jakiś 500 metrów kiedy nie przez ogromne piaskowinice nie dało się wogle jechac więc musiałem nagina z buta. Oczywiście nie było mowy o spacerowym tempie bo zaraz zlatywały się muchy i komary. Pozatym sporo pagórków zarówno i kilka fajnych, długich zjazdów w lesie.
Tuż przed samym Góreckiem Starym zgubiłem szlak, ale nie błądziłem wcale i szybko dotarłem do drogi na Floriankę. Potem jeszcze do Górecka Kościelnego, bo w karczmie była Acha i reszta, zjadłem obiadek i znowu czerwonym przez Tarnowolę śmignąłem w kierunku Borowiny. Tu znnowu zgubiłem szlak mniej więcej w połowie drogi, tym razem ewidentnie przez brak jego oznakowania więc wyjechałem na asfalty. Ledwo zdąrzyłem przed deszczem.

W poszukiwaniu górek - Susiec, Majdan Sopocki

Piątek, 2 lipca 2010 · Komentarze(0)
Dzisiaj urlop i dłuższy weekend na Roztoczu, a w niedziele wg planu na maraton do Szydłowca. Trzeba było więc skorzystac z dobrodziejstw lekko pagórkowatego terenu i trochę się rozruszac. Z założenia dzisiaj tylko po asfalcie i nie za mocno, żeby się nie zajechac za bardzo bo spory upał. Pojechałem standardową trasą do Suśca, za Hamernią skręciłem, jeszcze na leśną rowerową asfaltówkę przez tereny dawnego obozu w Błudku. Tempo żwawe, ale nie przekraczałem 2 strefy.

Dalej już do Suśca i w kierunku Szumów. Nie zjeżdżałem jednak nad rzekę tylko pociąłem prosto pod górę w kierunku Huty Różanieckiej. Trochę się zmachałem, ale postanowiłem podjechac to jeszcze raz tyle, że od strony Huty. Przy okazji zajechałem też na chwilę do województwa podkarpackiego:). Od tej strony podjazd dłuższy, ale nieco łagodniejszy.


Zjazd szybki pod spory wiatr także tylko ok 50 km/h. Dalej powrót do Suśca i tutaj bezowocne szukanie powerada. Byłem chyba w 4 sklepach i nigdzie nie było. Miałem dwa bidony wody, ale wiedziałem że nie starczy bo dzisiaj mocno grzało. Zapasy uzupełniłem później w Majdanie Sopockim do którego dotarłem pokonując po drodze 2 razy dośc stromy podjazd zaraz za Suścem. Wprawdzie wystarczyło wjechac tylko raz, ale podejrzewałem że można stamtąd się nieźle rozpędzic i nie myliłem się. W efekcie ponad 64 km/h bez specjalnego dokręcania. Potem już sojazd nad zalew w Majdanie gdzie chwilę posiedziałem i zjadłem loda.

Dalej już prosto do Józefowa żeby nie przegapic meczu Holendrów (na szczęście pogonili Brazylię chociaż jak przyjechałem było już 0-1 i kiepsko to wyglądało) Powrót do Józefowa całkowicie pod wiatr, który właściwie cały czas gdzieś mi dzisiaj przeszkadzał.

Konstancin, Gassy asfaltowo

Piątek, 4 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Wczoraj znowu wielka ulewa nad południową Warszawą więc dzisiaj znowu wybrałem asfalty. Szkoda mi roweru i na taplanie się w błocie zostawie sobie ewntualnie maratony:) Dzisiaj jazda w granicach 70-80% hr, pogoda już super słońce, ciepło, ale silny wiatr, początkowo pomagał dzięki czemu wzdłuż Przyczółkowej jechałem sobie na luzie cały czas 35 km/h. Potem już nie było tak różowo.
Z ciekawszych rzeczy po drodze to na odcinku około 50 m kompletnie zalana była ścieżka rowerowa wzdłuż Przyczółkowej. Wody miejscami ponad pół koła, dwóch chłopaków próbowało się przebic do ulicy i w pewnym momencie w małym rowie zanurzyli się sporo powyżej pasa:) Wisła dalej dośc wysoka, w Gassach betonowa ostroga całkowicie zalana, przy wałach sporo worków z piaskiem. Pozaym na polach w wielu miejscach utworzyły się małe jeziorka.
Terenu jednak też dzisiaj trochę było, ale ciężko mi się jeździło bo nabiłem opony prawie na 4 bary więc tańczyły trochę w piachu i byle błotku.

Tempówka i badanie terenu

Środa, 19 maja 2010 · Komentarze(0)
Dzisiaj wreszcie, po kilku dniach deszczu lepsza pogoda. Przynajmniej w niedzielę trochę w piłkę pogrlem, chociaż dzisiaj jeszcze miałem resztki zakwasów w udach. Zrobiłem godzinną tempówkę. Trasą Siekierkowską, dalej ścieżką wzdłuż Wału Miedzeszyńskiego do jej końca. Stąd powrót tą samą trasą. Pogoda zaczęła się psuć, ale chciałem jeszcze pojeździć więc udałem się w kierunku Kabackiego. Tutaj ku mojemu zaskoczeniu praktycznie wcale nie było błota, ani kałuż. Jest szansa, że w niedziele w Piasacznie będzie potopu. Skorzystałem więc z warunków i zrobiłem jeszcze rundkę po lesie. Powrót wzdłuż KEN.

Tempówka:1h, średnia 27 km/h, av hr 161.
Druga godzina już bardziej lajtowo w okolicach hr 150

Leniwie po okolicy

Wtorek, 11 maja 2010 · Komentarze(0)
Dzisiaj bez większego celu w kierunu Kabackiego, tam zrobiłem rundkę w terenie, a potem pokręciłem się jeszcze asfaltami w okolicy Konstancina. Powrót tak samo jak dojazd przez Przyczółkową. Potem musiałem jeszcze pojechać na Pola Mokotowskie do bo nie wziąłem kluczy do domu i pocałowałem klamkę bo nikogo nie było.
Tempo dzisiaj leniwe, puls dość niski, chociaż przy sporej prędkości, nie wiem czy to jeszcze zmęczenie po maratonie czy wzrost formy:) bo dobrze mi się jechało.

Treningowo po Kabackim

Piątek, 30 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Podobnie jak w środę z tym, że pogoda niemalże jak w lecie. Dojazd przez Przyczółkową pod bardzo mocny wmordewind. W lesie początkowo po szerokich ścieżkach. Zrobiłem kilka interwałów 6 serii po 2 min, 3 min odpoczynku. Pierwsze serie ciężko, dopiero później było trochę lepiej. Ostatnia seria na południowym skraju troszkę dłuższa. Potem jeszcze pojeździłem kilkadziesiąt minut po skarpie. Podoba mi się tam, fajne, szybkie zjazdy i strome podjazdy. Powrót już dużo szybszy bo z wiatrem i prędkość ok 28 przy pulsie w pierwszej strefie.
Jutro wyjazd na Roztocze mam nadzieje, że pogoda dopiszę i trochę pojeździmy.

Poszukiwanie Kampinoskich górek

Wtorek, 20 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Już w niedziele maraton w Zgierzu, który podobno ma być "górzysty" więc trzeba gdzieś sie ruszyć pojeździć po górkach w terenie. Zastanawiałem się nad MPK lub Kampinosem i wybrałem opcję 2 jak się później okazało chyba nie do końca słusznie. Żeby szybciej dostać się do lasu postanowiłem pojechać metrem do Młocin, co o godzinie 16 okazało się kompletną porażką bo do dworca gdańskiego był straszny tłok. Później już na szczęście na rowerze. Szybko do Truskawia (27-30 km/h), chociaż cały czas pod silny wiatr, potem na czarny szlak do Palmir i po kilku km na czerwony do Roztoki. Tu się trochę rozczarowałem bo większość trasy to piaski, tylko single między drzewami bardzro fajne. Za Roztoką dalej czerwonym no i tu wreszcie trafiłem na górki:) trochę zboczyłem ze szlaku żeby zaliczyć kilka fajnych, a czerwonym dojechałem do Posady Łubiec. Stąd niestety musiałem wracać bo nie zdążył bym przed zmrokiem, a zaczęło się też już ochładzać. A szkoda bo chciałem jeszcze zaliczyć Karpaty. Wróciłem do Roztoki i postanowiłem pojechać już asfaltami przez Leszno. Do Leszna super asfalt, avs około 30, a potem już wzdłuż kolejnych wiosek do Warszawy ulicą Warszawską. Po drodze musiałem założyć dodatkową koszulkę bo już zacząłem marznąć, trochę pomogło chociaż dalej było mi zimno w nogi i ręce. Do tego jeszcze w okolicach Borzęcina zaczął mnie trochę boleć brzuch i jakoś ciężko mi się jechało. Wyjechałem na Górczewskiej i już nie opłacało mi się jechać do metra więc przez Prymasa i Pola Mokotowskie gdzie minąłem się z Robertem Korzeniowskim:) wróciłem do domu.
Jednak do kampinosu po robocie już się chyba więcej nie wybiorę, chyba że w czerwcu. Za daleko mam i wychodzi za mało terenu. Muszę się za to tam wybrać na dłuższe jeżdżenie w jakiś weekend.
Treningowo jazda na przemian w 2 i 3 strefie, i mniej więcej taki był plan.

Trochę podwarszawskich terenów

Czwartek, 15 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Wreszci słońce i piękna pogoda, więc była okazja żeby trochę dłużej pojeździć. Na początku udałem się na kopiec PW przy Bartyckiej bo już dawno tam nie byłem. Podjechałem na około wzdłuż trasy zjazdowej, a zjechałem spory kawałek po schodach - nieźle telepało. Potem do mostu Siekierkowskiego i nad Wisłę, wzdłuż wału po połowie koroną i pod do ujścia Jeziorki. Tu skręciłem na wał nad tą rzeczką i koroną po bardzo przyjemnej ścieżce o szerokości około 30 cm do Konstancina i dalej do LK. W lesie zacząłem robić się trochę głodny więc chwila przerwy na batona i dalej na singiel na skraj i nim właściwie objechałem cały skraj z południa na północ. Po zachodniej stronie bardziej podmokłe tereny i sporo błota. Powrót wzdłuż Przyczułkowej.
Tempo takie sobie, ale generalnie starałem się większość czasu jechać w 2 strefie, no i dzisiaj trochę wiało.

Gassy, Konstancin, Las Kabacki - treningowo

Czwartek, 8 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Miałem w planie jakąś dłuższą trasę, żeby się rozruszac przed niedzielnym maratonem. Postanowiłem pojecha wzdłuż Wisły bo już dawno tam nie byłem no zwykle tam cisza i spokój. Na początku zwiecha pulsometru, po jakiś 10 km włączyłem znowu akurat jak już byłem niedaleko wału. W drodze na Gassy i potem na Konstancin zrobiłem sobie 2 tempówki po około 25 minut. Z małą przerwą na pooglądanie Wisły. Widac już wiosnę.

Gassy © wojekk


Średnie tętno na tempówkach 169, ale tempo przyzwoite z czego do Gassów cały czas pod wiatr, a do Konstancina, pięknie z wiatrem 30-35 km/h. Wyprzedziłem nawet traktor, który jechał około 30:)
Dalsza częśc jazdy już spokojnie tlenowo - przez Konstancin do Kabackiego i jeszcze rundka. Powrót przez Przyczółkową. Coraz więcej rowerzystów i biegaczy, jakoś przyejemniej mi się wtedy jeździ po ścieżkach kiedy co raz ktoś przemyka obok.

Rower zaczyna wydawa lekkie piski w okolicach korby, albo łańcuch do smarowania, albo coś się lekko rozlegulowało, ale jeszcze nie mogę zdiagnozowa. Pozatym chyba znowu za mało powietrza w oponach miałem,
kilka razy miałem wrażenie że z tyłu na flaku jadę.