Wpisy archiwalne w kategorii

Sam

Dystans całkowity:7455.59 km (w terenie 2250.50 km; 30.19%)
Czas w ruchu:326:19
Średnia prędkość:22.60 km/h
Maksymalna prędkość:64.16 km/h
Suma podjazdów:11687 m
Maks. tętno maksymalne:196 (101 %)
Maks. tętno średnie:189 (97 %)
Suma kalorii:148842 kcal
Liczba aktywności:192
Średnio na aktywność:38.83 km i 1h 43m
Więcej statystyk

Mocno po parku Radziwiłowskim

Sobota, 23 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Święta w Białej, pogoda ładna więc rowery też z nami przyjechały. Póżnym popołudniem bo wcześniej nie było czasu pojechałem się skatować do parku na górki. Dojazd jednak naokoło bo przez spalony most i potem po łąkach. Od początku praktycznie mocno, puls ponad 170. W parku odrazu bez zbytniego zastanawiania się atakuje kolejne górki, co się tylko da z różnych stron. Próbuje też podjechać tą najbardziej na zachód przy Amfiteatrze - za pierwszym razem z małej tarczy bez sukcesu - za stromo o odrywa mi się przednie koło. Rozpędzam się więc i atakuje ze środka i za 2 razem wjeżdżam, potem powtarzam to jeszcze z 5 razy. Miałem tak pojeździć najpierw 20 minut i potem jeszcze pokręcić po asfalcie, ale zajebiście mi się jeździło więc wyszło prawie godzinę. W sumie około 400 metrów w górę. Bardzo dobry trening bo puls cały czas powyżej 4 strefy.

Podjazdy

Czwartek, 21 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Po pracy na Agrykolę. Miałem iśc rano, o 8 zaraz po wstaniu z łóżka, ale wymiękłem więc nie było wyjścia i trzeba było trochę po ciemku pokręcic. Wyjechałem już po zachodzie około 19.40, ale jeszcze kilka podjazdów zrobiłem przed zmrokiem. W sumie 13x Agrykola, 1x Belwederska, 1x Idzikowskiego. Wszystko z blatu, ale muszę wyregulowac tylną przerzutkę łańcuch mi co jakiś czas skakał po kasecie.

Mix po Kabackim

Wtorek, 19 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Koniec regeneracji, trzeba zapieprzac bo wyniki miały byc lepsze. Pogoda taka, że nie wolno siedziec w domu. Pojechałem do Kabackiego bez planu bo nie byłem pewny jakie tam panują warunki. Ostatnio było pełno błota, ale dzisiaj już dużo lepiej. Główne szlaki suche, el głowne szlaki są nudne więc zapuściłem się na wąskie ścieżki no i nie obyło się bez błotka. A wczoraj przygotowałem sobie napęd specjalnie na suche warunki:) Ale w sumie wolę błoto niż piach, ten mnie strasznie wymęczył w Chorzelach.
Miałem zamiar przejechac się singlem od Puławskiej, ale miejscami trzeba było szeroko omijac bo cały był zalany. Pokręciłem się głownie na południowej stronie i potem pojechałem jeszcze na skarpę. Zajebiście się bawie na tych podjazdach i zjazdach, niektóre już trochę szybciej zjeżdżam mimo, że pojawiło się na nich trochę chopek. Podszedłem też dzisiaj do jednego ze stromych zjazdów po korzeniach i z lekkimi uskokami i udało się zjechac, ale pod koniec już dupa na tylnym kole, a i tak kontrola nad rowerem nie była za duża. Ale ważne, że bez gleby:) W każdym razie jest gdzie trenowac technikę.
Powrót tradycyjnie Przyczółkową i tradycyjnie pod wiatr.

P1 i trochę po bagnach w LK

Czwartek, 14 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Nie chciało mi się trochę, ale że w poprzednim tygodniu była bida to wyturlałem się o tej 17.30 jeszcze trochę potrenowac przed niedzielą. Najpierw P1 wzdłuż Przyczółkowej. 4 serie po 5 sprintów. 2 x z wiatrem i 2 razy pod wiatr. Różnica max prędkości prawie 7 km/h. Potem stwierdziłem, że jeszcze trochę pojeżdżę i zamiast do domu do jeszcze na Kabacki pojechałem z myślą pobawienie się chwilę na skarpie. Oczywiście zjazdy już najeżone hopkami przez co musiałem ostrożnie jeździc żeby się nie zabic przypadkiem. Poatakowałem kilka razy mój ulubiony kręty i stromy podjazd po korzeniach, niestety przez błoto i śliskie korzenie tym razem właściwie tylko 1 próba na 5 zakończona sukcesem chociaż i tak nie do końca pełnym.
Wrócic postanowiłem Kenem więc najpierw lasem do Moczydłowsiej. Początkowo wałem na tyłach metra, potem zjechałem do lasu, zachęciła mnie początkowo sucha ścieżka. Niestety potem było moookro. Na początku dwie kałuże na całej szerokości, przejechałem gładko środkiem mimo, że jedna była głęboka. W międzyczasie jeszcze 2 sarny przebiegły mi drogę. Dalej jednak patrze, a przedemną jeszcze z 80 metrów konkretnego błota więc odbiłem w las trochę po śladach jakichś moich poprzedników. Błota może nie było, ale zamiast tego były mokradła na przemian z bagnem. Ani kawałka suchego miejsca. Dobrze, że w miarę płytko i nie musiałem się zanurzac. Do czasu. W pewnym momencie nie mogłem się zdecydowac w którą stronę odbic i musiałem zamoczyc lewą stopę. Wykorzystałem postój na zdjęcia.
Na mokradłach © wojekk


Po chwili zlokalizowałem drogę do cywilizacji i wyjechałem z lasu. Wzdłuż Kenu niezbyt przyjemny bo oczywiście pod wiatr. Na dowidzenia podjechałem jeszcze terenem pod Kopę od półonocy.

Asfaltowa walka z huraganem

Wtorek, 12 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Lekkie przeziębienie dalej nie odpuszcza, pogoda do dupy, zimno, pada, wieje więc mało ostanio jeżdżę. Jednak już w niedziele maraton więc musiałem się dzisiaj ruszyć trochę potrenować mimo silnego wiatru i deszczowych prognoz na popołudnie. Na szczęście było dość ciepło bo około 15 stopni. Plan na dzisiaj to E2 asfaltami po wioskach przy Wiśle. Fajnie sie tam jeździ bo asfalty w niezłym stanie i nie ma praktycznie samochodów. Pierwsza godzina bardzo lekko, 1, 2 strefa bo głównie z wiatrem. 30 km/h bez wysiłku. Dojechałem do Gassów i ruszyłem w kierunku domu. Trasa w większości podobna, ale kilka modyfikacji też zrobiłem i stąd km w terenie bo skończyła się droga:) Pod wiatr pojeździłem na twardo z kadencją około 70, ale też głównie w 2 strefie. Pod koniec wiatr się bardzo nasilił i dodatkowo się jeszcze ochłodziło. Ostatnie 20 minut już dość cięzko centralnie pod wiatr na Wilanowskiej ledwo 21-22 km/h. Na szczęście prognozy się do końca nie sprawdziły i wyrobiłem się przed deszczem.
W sumie dobry trening wytrzymałościowo-siłowy, nogi trochę bolą, ale już starczy tego wiatru, gdzie ta wiosna?

Krótka runda

Sobota, 9 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Weekend na Roztoczu, niestety pogoda masakryczna. Zimno wieje huragan i co jakiś czzas pada grad. Do tego po Otwocku dopadło mnie przeziębienie i nic nie jeździłem więc treningowo do dupy.
Pod wieczór wyskoczyłem na małą rundkę. Najpierw na nowo wybudowany zalew w Józefowie, a potem asfaltem w kierunku Górecka. Za wioską odbiłem na czerwony szlak do jeziorka na rzece Szum i dalej lasem wzdłuż niego. Bardzo fajny odcinek, kilka razy przekraczałem rzekę. Wyjechałem w Górecku Starym. Dalej standardowo asfaltem. W Majdanie Kasztelańskim oczywiście kilka kundli chciało mnie przyatakowac, ale miałem lekko z wiatrem więc nawet się nie zdążyły rozpędzic i już mnie nie było.
Udało się nie zmoknąc przez tą godzinę, a wiatr nawet tak badzo nie przeszkadzał bo właściwie wszystkie drogi w lesie.

Szybki trening po pracy

Czwartek, 31 marca 2011 · Komentarze(0)
Rano obudziłem się z lekkim bólem gardła i miałem ospuścic dzisiaj jazdę, ale tak ciepło to jeszcze w tym roku nie było i nie wytrzymałem i wyskoczyłem trochę pokręcic. Planowany wcześniej trening P1. Wykorzystałem do tego ścieżkę wzdłuż Przyczółkowej i zrobiłem w sumie 5 srii po 5 krótkich sprintów. Akurat wyszło 2 razy w tą i z powrotem. Policja oczywiście dzisiaj też obstawiła ulice i strzelali laserem. Chyba muszą miec tu niezłe żniwa, że codziennie stoją.

Mix

Środa, 30 marca 2011 · Komentarze(0)
Po pracy szybko do lasu żeby potestowac trochę opony w terenie przed niedzielnym maratonem. Po drodzę jednak jeszcze na Kopę Cwila. 5 podjazdów w tym cztery w terenie z różnych stron. Nawet fajnie mi się podjeżdżało mimo, że dośc mocno się nażarłem przed wyjściem. Potem jednak po drodzę do Kanbackiego zacząłem zamulac i słabo mi się jechało właściwie było tak aż do singla gdzie zrobiłem sobie 2 interwały w 4 strefie. Wytelepało mnie nieźle na korzeniach no i nie zabrakło też błotka bo w lesie jeszcze sporo szlaków, tak jak singiel, miejscami nieprzejezdnych, albo zabłoconych. Potem pojechałem na skarpę pokatowac jeszcze trochę podjazdów. Coraz bardziej podobają mi się te szlaczki, techniczne sztywne podjazdy i strome zjazdy, do 2 nawet nie próbowałem podejśc może za jakiś czas. Dla rozjazdu jeszcze rundka po lesie, dalej telepało mną na byle korzeniu więc spuściłem trochę powietrza z opon i od razu pomogło. Przyczółkową do domu spokojnie. Znowu jak wracałem stała policja i łapali na laser ostanio za każdym razem jak tamtędy przejeżdżam to łapią.

Asfaltami do Czerska

Poniedziałek, 28 marca 2011 · Komentarze(1)
Korzystając z dnia urlopu zaplanowałem sobie dzisiaj dłuższą jazdę. W weekend za bardzo nie pojeździłem, plan wykonany w 80% więc trzeba nadrabiac.
Rano zmiana opon na nowe Maxxisy Crossmarki.
Wyjechałem około 13, sporo cieplej niż wczoraj, przede wszystkim wiatr już nie taki zimny. Ale ciągle dośc silny i głównie z zachodu. Zaplanowałem trasę na południe do Góry Kalwarii, więc prawie cały czas miałemgo z boku, ale jednak sporo mi utrudniał jazdę, a szczególnie powrót.
Po dojechaniu do Powsina postanowiłem odbic na asfalty bliżej Wisły. Nie ma tam prawie wcale ruchu i bardzo fajnie się jeździ. Akurat też przejeżdżał ktoś na kolarce więc się podczepiłem i tak przejechaliśmy ponad 20 km aż do Gassów gdzie ja odbiłem w stronę GK. Nowe opny na sfalcie toczą się rewelacyjnie, minimalne opry, nic nie buczy i nie wibruje. Aż mi się nie chciało ich brudzic w terenie. Zrobiłem to tylko dwa razy. Pierwszy odcinek 2 km po błotku przy Wiśle na żóltym szlaku, a drugi podczas powrotu z Konstancina. Razem 8 km. Dziwnie mi się jechało, ale konkretniej potestuje w środę to wtedy zobaczymy.
Do GK dojechałem asfaltami najbliżej Wisły przez co minęły mnie ze 3 samochody. Podjazd pod skarpę pod wiatr także puls doszedł do 180. W miasteczku na rynku znaleźli nowy sposób na dziury
Nowy sposób na dziury © wojekk

Ale kawałek dalej kręciła się ekipa więc chyba jednak zamierzali łatac w niedalekiej przyszłości:)
Czas miałem dobry, średnia ponad 26 więc postanowiłem ruszyc jeszcze do Czerska, oczywiście dalej asfaltem:) Dojechałem chyba po 10-15. Na zamek nie wchodziłem bo trzeba było płacic, więc zatrzymałem się obok przy kościele. Zjadłem banana, zrobiłem kilka zdjęc i ruszyłem spowrotem.

Wybrałem tą samą drogę bo na równoległej-bezpośredniej do Konstancina spory ruch. Niestety coraz mocniej przeszkadzał wiatr. Po drodze zjadłem jeszcze batonika i doturlałem się do Konstancina. Dalej już standardowo.
Treningowo to głównie jazda tlenowa, poniżej 160, kilka podjazdów w 4 strefie.

Agrykola

Czwartek, 24 marca 2011 · Komentarze(0)
Trzeci dzień mocno wieje, ale dzisiaj chyba najbardziej. Do tego chłodniej niż we wtorek. Nie chciało mi się przez to wychodzic, ale jakiś trening zrobic trzeba, a wczoraj na siłowni już mi się bardzo nudziło. Do tego było gorąco i sporo ludzi więc mimo wyszedłem.
Do zrobienia podjazdy więc szybko na Agrykolę. Po drodze pod wiatr momentami tak dmuchało, że mnie znosiło. Trafiłem chyba na trening WKK, bo spora grupka podjeżdżała raczej spokojnym tempem. Ja zaplanowałem mocniejszy trening więc jazda z nimi odpadała. Jednak przez kilkanaście okrążeń utrzymywała się między nami cały czas taka sama odległośc bo ja szybciej podjeżdżałem, ale sporo hamowałem na zjeździe bo mnie trochę zawiewało. Co do wiatru to podjazd oczywiścię cięższy bo ciągnęło z północnego zachodu i od połowy były silne podmuchy. Zrobiłem górkę 15x, twarde przełożenie czyli można podciągnąc pod F2.