Trochę podwarszawskich terenów

Czwartek, 15 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Wreszci słońce i piękna pogoda, więc była okazja żeby trochę dłużej pojeździć. Na początku udałem się na kopiec PW przy Bartyckiej bo już dawno tam nie byłem. Podjechałem na około wzdłuż trasy zjazdowej, a zjechałem spory kawałek po schodach - nieźle telepało. Potem do mostu Siekierkowskiego i nad Wisłę, wzdłuż wału po połowie koroną i pod do ujścia Jeziorki. Tu skręciłem na wał nad tą rzeczką i koroną po bardzo przyjemnej ścieżce o szerokości około 30 cm do Konstancina i dalej do LK. W lesie zacząłem robić się trochę głodny więc chwila przerwy na batona i dalej na singiel na skraj i nim właściwie objechałem cały skraj z południa na północ. Po zachodniej stronie bardziej podmokłe tereny i sporo błota. Powrót wzdłuż Przyczułkowej.
Tempo takie sobie, ale generalnie starałem się większość czasu jechać w 2 strefie, no i dzisiaj trochę wiało.

Podjazdy po robocie

Środa, 14 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Nie ma za bardzo kiedy jeździ w tym tygodniu więc podobnie jak w poniedziałek po pracy o 19 na szybki trening. Tym razem podjazdy. Wjechałem 20x na Kopę Cwila z różnych stron jednak głównie chodnikiem, teren dzisiaj odpuściłem, bo nie czułem się zbytnio na siłach.
Dane z pulsometru bez dojazdu i powrotu (42 min)

Pierwszy 1000 w tym roku, tyle że połowa nakręcona na stacjonarce.

Szybki trening po pracy

Poniedziałek, 12 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Otwock w weekend odwołany z wiadomych przyczyn, a i jeździć wczoraj też jakoś nie miałem ochoty więc dzisiaj zaraz po robocie o 18.30 szybko na rower. Zrobiłem sobie godzinną tempówkę. Pojechałem ścieżką wzdłuż trasy siekierkowskiej do Wału Miedzeszyńskiego i dalej na południe do końca ścieżki wzdłuż ulicy czyli prawie do ronda. Powrót tą samą trasą. Pogoda fajna, sporo cieplej niż w ostatnich dniach. Dosyć dobrze mi się jechało, wiatr jakiś był, ale właściwie za bardzo nie przeszkadzał tym razem.
Jakoś nawet za bardzo nie czułem zmęczenia mimo że prawie godzina wyszła w 3 strefie.

Gassy, Konstancin, Las Kabacki - treningowo

Czwartek, 8 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Miałem w planie jakąś dłuższą trasę, żeby się rozruszac przed niedzielnym maratonem. Postanowiłem pojecha wzdłuż Wisły bo już dawno tam nie byłem no zwykle tam cisza i spokój. Na początku zwiecha pulsometru, po jakiś 10 km włączyłem znowu akurat jak już byłem niedaleko wału. W drodze na Gassy i potem na Konstancin zrobiłem sobie 2 tempówki po około 25 minut. Z małą przerwą na pooglądanie Wisły. Widac już wiosnę.

Gassy © wojekk


Średnie tętno na tempówkach 169, ale tempo przyzwoite z czego do Gassów cały czas pod wiatr, a do Konstancina, pięknie z wiatrem 30-35 km/h. Wyprzedziłem nawet traktor, który jechał około 30:)
Dalsza częśc jazdy już spokojnie tlenowo - przez Konstancin do Kabackiego i jeszcze rundka. Powrót przez Przyczółkową. Coraz więcej rowerzystów i biegaczy, jakoś przyejemniej mi się wtedy jeździ po ścieżkach kiedy co raz ktoś przemyka obok.

Rower zaczyna wydawa lekkie piski w okolicach korby, albo łańcuch do smarowania, albo coś się lekko rozlegulowało, ale jeszcze nie mogę zdiagnozowa. Pozatym chyba znowu za mało powietrza w oponach miałem,
kilka razy miałem wrażenie że z tyłu na flaku jadę.

Spokojnie po Białej

Sobota, 3 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Dzisiaj przez cały dzień zimno i nieposzyjemnie, ale pare minut po 18 wyszło słońce więc wyskoczyłem trochę się poruszać. Dzisiaj nic szczególnego pojechałem do Radziwiła na górki, które kiedyś wydawały się całkiem spore, a reszta asfaltami po mieście i trochę nad Krzną.
Ogólnie tlenowo i pod wieczór jednak dość chłodno, będzie mróz w nocy.
Pulsometr przez ostanie dwie wycieczki bez zarzutu.

Międzyrzec i okolice Biaej

Piątek, 2 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Święta w Białej, a że nie miałem z kim jechać to do samochodu zapakowałem rower wprawdzie nie mówił nic przez drogę, ale dzisiaj się przydał:)
Najpierw na szybko do bankomatu w mieście, po obiedzie już na właściwą wycieczkę. Miało być około 40 km po okolicy, a wyszła najdłuższa wycieczka w tym roku:) Ogólnie chciałem pojechać na zachód do Porosiuk i trochę o okolicznych lasach, ale jak już do tych Porosiuk dojechałem to stwierdziłem że pojadę sobie trochę dalej wzdłuż torów. Fajnie mi się jechało i gdzieś na wysokości wsi Sokule stwierdziłem że pociągnę do Międzyrzeca. Jazda głównie terenem po piaszczystych, szutrowych i miejscami błotnych i kamienistych ścieżkach wzdłuż torów. W dwóch miejscach było też po kilka km bardzo ładnego nowiutkiego asfaltu na którym praktycznie nie było ruchu. W sumie z 4-5 km po nim przejechałem. Po drodze kilka małych rzeczek w tym jedna z ciekawą przeprawą.

Zdjęcie z wycieczki rowerowej © wojekk


Zaraz za tą rzeczką z lewej kończyła się droga więc przełażę sobie przez tory i do Międzyrzeca już asfaltem.

Zdjęcie z wycieczki rowerowej © wojekk


Do miasta nie zaglądam bo nie ma po co tylko kieruje się na stawy, a właściwie wyrobiska, tu znowu trochę w terenie i trochę fotek. Kończy mi się w tym miejscu też właściwie woda w bidonie i już wiem, że powrót może nie być do końca przyjemny.

Zdjęcie z wycieczki rowerowej © wojekk


Do Białej kieruję się na czuja, kilka lat temu tędy jechałem ze dwa razy. Przez różne wiochy, cały czas asfaltem, ale przez 25 km minęło mnie może z 5-6 samochodów. Wiatr kręcił, raz przeszkadzał raz pomagał wtedy ok 35 km/h na liczniku, ale już zacząłem odczuwać brak wody więc nie szalałem.
Drogi chyba nie chyba nie nadłożyłem chociaż raz wydawało mi się że mogłem skrócić. Sporo pól i lasów jeszcze zalanych, ale ciekawie to wygląda.

Zdjęcie z wycieczki rowerowej © wojekk


Tętno cały czas w 2 strefie. Ostatnie km to jeszcze trochę przez las, koło dawnych stawów rybnych, które już prawie całe są zarośnięte.

Zdjęcie z wycieczki rowerowej © wojekk


Jechałem dzisiaj w krótkich spodenkach i zacząłem już trochę marznąć, do tego jeszcze słońce się schowało i nasilił wiatr więc bez dłuższych przerw do domu.
Wycieczka bardzo udana, tylko bez sensu że znowu nie wziąłem żadnych drobnych na wodę. Kiedy ja się nauczę?!

Do Konstancina i trochę po Kabackim

Wtorek, 30 marca 2010 · Komentarze(0)
Nie miałem za bardzo pomysłu gdzie jechać więc udałem się w standardowym kierunku. Dojazd pod wiatr upłynął mi pod znakiem walki z pulsometrem, który cały czas zaliczał jakieś zwiechy i pokazywał tętno ponad 200 w czasie gdy jechałem ze 23 km/h:) Wyłączyłem go więc i następną szansę dałem mu już w drodze do Konstancina. Ostatnia moja próba dojechania do tężni zakończyła się gumą w połowie drogi i 3 km spacerkiem. Dzisiaj też trochę kusiłem los bo znowu nie wziąłem pompki:) Na szczęście droga już lepsza i żadnych komplikacji nie było. Po jakiś 20 km postanowiłem wkręcić trochę śruby w spd bo już się chyba trochę nauczyłem wypinać - mam nadzieje:) No i mam wrażenie że po tej operacji zacząłem efektywniej jechać, prędkość wzrosła i wreszcie czułem że ciągnę te pedały. W kabackim zrobiłem jedną pętlę i do domu. Wyszło w sumie sporo w terenie.
Z ciekawszych rzeczy zaobserwowanych podczas jazdy na wyróżnienie zasługuje babka "uprawiająca" nordic walking w butach obcasach! Ludzie to mają pomysły.
Tempo dzisiaj spokojne żeby się rozjechać po maratonie, chociaż nie jestem do końca przekonany do tego co pokazywał pulsometr.

Mazovia MTB Józefów

Niedziela, 28 marca 2010 · Komentarze(4)
Wreszcie pierwszy start maratonie. 3 etap Mazovia Northec MTB Zimą w Józefowie. Wczoraj odwiedziłem biuro zawodów i dopełniłem formalności więc dzisiaj można było trochę dłużej posapać co było cenne biorąc pod uwagę zmianę czasu.
Acha jedzie ze mną kibicować i robić zdjęcia. Do Józefowa docieramy ok 9.30, krótka rozgrzewka i na start do 10 sektora. Pierwsze kilometry od razu w szybkim tempie chociaż od razu wjechaliśmy do lasu. Puls około 190. Ponieważ to pierwszy start na początku chciałem się trochę rozeznać co i jak i oddałemem parę pozycji. Potem jednak wzmocniłem tempo i cały czas kogoś wyprzedzałełem. Były jednak miejsca gdzie utykałem za wolniejszymi i potem musiałem dwukrotnie zeskakiwać z roweru raz na sporym piachu i raz na jakimś małym podjeździe bo ktoś zablokował całą drogę. Po 10 km zrobiło się już trochę luźniej i od tego momentu już chyba nikt mnie nie wyprzedził. Jechałem cały czas swoim tempem i co jakiś czas dochodziłem małe grupki. Czasami jednak zamiast od razu wyprzedzać liczyłem że pociągnę się trochę na kole i odpocznę. Większość jednak jechała sporo wolniej i tu na pewno trochę straciłem. Oba bufety przejechałem bez stawania biorąc tylko po poweradzie. W sumie wypiłem ponad 1,5 litra izotoników, sporo jak na mnie, ale kryzysu żadnego nie miałem. Po 30 km zauważyłem niestety że coś zaczynam mieć mocno ciężkie uda, jednak olałem to i kręciłem dalej. Potem dotarło do mnie, że mam za nisko siodełko. Okazało potem że sztyca wsunęła mi się co najmniej ze 3 cm.
Ostatnie 2 km to pogoń za zawodnikiem w koszulce Vitesse do którego systematycznie zmniejszałem dystans, aż momentu gdy na chwilę się zdekoncentrowałem i zaliczyłem glębę na głębokim piasku jakieś 500 m przed metą. Do gościa zabrakło mi z 5 sekund, ale mimo to tuż przed metą wyprzedziłem jeszcze jedną osobę.
Miejsca 94 open, w M2 28. Wynik niezły chociaż gdyby nie kilka problemów mogłem urwać jeszcze z 5 min a to dało by mi z 10 miejsc.
Pare godzin później zauważyłem też ze zeszło mi powietrze z przodu więc trochę szczęścia też miałem:)

Trasa bardzo fajna, interwałowa, cały czas coś się działo.

Na starcie © wojekk


Na trasie © wojekk


Zdjęcie z wycieczki rowerowej © wojekk



Finish © wojekk

Podobnie jak w środę

Piątek, 26 marca 2010 · Komentarze(0)
Po pracy szybko do Kabackiego dzisiaj najcieplejszy dzień od początku roku więc już w krótkich spodenkach tylko wolałem jeszcze koszulkę z długim rękawem założyc. W stronę lasu wzdłuż KENu pod mozny wiatr. W lesie już sucho tylko jeszcze trochę błotka na szerszych ścieżkach,ale ja pojechałem sobie tak jak w środę na singielek na skraju. Dzisiaj już w lepszym tempie, ogólnie dużo lepiej mi się jeździło. Potem jeszcze pokręciłem po skarpie po wschodniej stronie lasu trochę szlakami trochę pomiędzy drzewami bo niektóre ścieżki są słabo widocze. Ogólnie ciekawy teren i na pewno go poważniej zbadam:). Powrót bardzo przyjemny bo z wiatrem w tempie 32-36 przy pulsie około 160.
Puslometr po wymianie baterii chyba już ok, chociaż na początku trochę świrował, ale później już bez zarzutu.
No i była też jedna mini-glebka na piasku.

Poranny trening w Lesie Kabackim

Środa, 24 marca 2010 · Komentarze(0)
Wstałem zgodnie z planem o 8, śniadanko i o 9 na rower na 2 godziny pojeździć trochę po lesie bo liczyłem że przy takiej pięknej pogodzie już zdążył trochę przeschnąć. I w sumie jest znacznie lepiej niż w poniedziałek, ale na szerokich ścieżkach miejscami jest jeszcze sporo śniegu i błota. Pojechałem więc na singiel na południowy skraj, a tu już warunki idealne, suchutko i zero ludzi:) Przejechałem go w sumie prawie 2 razy. Wróciłem do domu o 11 czyli jeszcze spory zapas przed robotą. Jakby się kiedyś zmusić do wstania wcześniej to można by się nawet gdzieś dalej wybrać.
Ogólnie jeździło mi się dzisiaj średnio nie wiem czy brak sił czy może przez to, że śniadanie zjadłem dopiero 40 min przed wyjściem. Do tego jak zwykle ostanio podczas powrotu wmordewind. Ogólnie moja forma nie napawa mnie optymizmem przed niedzielnym maratonem. Poza tym muszę jeszcze sporo pojeździć żeby wyczuć rower i chyba nieco przestawić siodełko. Pulsometr dzisiaj konsekwentnie odmawiał współpracy, ależ mnie to denerwuje. Mam nadzieje że to słaba bateria w opasce, którą wymieniłem zaraz po powrocie. Miała być jazda mniej więcej na tempo w 3 strefie, ale prawdopodobnie sporo było też w 4.
A i dzisiaj dwie glebki typowe dla spd. Pierwsza na zajezdni autobusowej koło domu przy wjeździe na krawężnik. Druga już w lesie przy wyjeżdżaniu z głębokiej koleiny. W obu przypadkach zabuksowało tylne koło, przechyliło mnie i pomyślałem żeby się wypiąć ciut za późno:)