Wpisy archiwalne w kategorii

Sam

Dystans całkowity:7455.59 km (w terenie 2250.50 km; 30.19%)
Czas w ruchu:326:19
Średnia prędkość:22.60 km/h
Maksymalna prędkość:64.16 km/h
Suma podjazdów:11687 m
Maks. tętno maksymalne:196 (101 %)
Maks. tętno średnie:189 (97 %)
Suma kalorii:148842 kcal
Liczba aktywności:192
Średnio na aktywność:38.83 km i 1h 43m
Więcej statystyk

W poszukiwaniu nowych ścieżek w Kabackim

Wtorek, 13 lipca 2010 · Komentarze(0)
Wyruszyłem o 18.30. Dalej gorąco więc jak najszybciej do lasu. Dzisiaj dojazd wzdłuż KENu z zahaczeniem o kazurkę. Wjechałem na górę przez tor zjazdowy, który już jest w bardzo dobrym stanie. A myślałem że już nic tam nie zrobią po tym jak go deszcze rozmyły. Zjazd częściowo po torze, ale ostrożnie bo hopy są dośc wysokie. Potem próbowałem jeszcze podjechac od wschodu, ale w połowie największej stromizny musiałem zrezygnowac. Drugi zjazd nieco szybciej, ale przez to dwa razy było blisko do OTB. Potem już do lasu i tym razem pojeździłem więcej bliżej Puławskiej poczym wjechałem na singiel na skraju, który szybkim tempem przejechałem do końca. Potem jeszcze kręcenie w okolicy polanki i na koniec standardowa rundka plus dwa podjazdy pod skarpę przy Nowoursynowskiej. Powrót przez Przyczółkową. Jadąc sobie spokojnie jakieś 27 km/h wyprzedziłem kilka osób. Jekiś koleś na crossówce postanowił nie dawac za wygraną i digonił mnie po czym wyprzedził. Z radością siadłem na kole i tak sobie jechaliśmy ponad 30 km/h aż do Wilanowa.

Dzisiaj jazda głównie w 2 i 3 strefie. Kilkanaście minut na singlu dośc mocno nawet w 4.

Zalesie, Lasy Chojnowskie

Poniedziałek, 12 lipca 2010 · Komentarze(0)
Mimo, że dzisiaj skończyłem o 16 to nie miałem zamiaru tak wcześnie wychodzić bo na dworze 32 stopnie w cieniu. Wyjechałem więc o 17.30 i już było chłodniej aż o 1 stopień:) O dużym szarżowaniu dzisiaj nie mogło być mowy także spokojnym tempem do przez Las Kabacki i Konstancin do Lasów Chojnowskich. Początkwo żółtym szlakiem, a dalej czarnym. W lesie dużo przyjemniej, jakby kilka stopni chłodniej. Czarnym dojeżdżam sobie do zimnych dołach i jeziorka w zalesiu. Tu spory ruch bo kurat sporo ludzi wracało na pociąg do Warszawy. Woda ciepła, wręcz zupka, ale na kąpiel nie było czasu. Pokręciłem się jeszcze trochę po wydmach za jeziorkiem, kilka fajnych zjazdów i podjazdów, ale też sporo szkła po drodze więc zawinąłem się w kierunku Piaseczna. Dalej żółtym i potem gdzieś odbiłem i jeżdżąc pomiędzy wyschniętymi stawami dotarłem do kolejnego bardzo ładnego jeziorka. Mimo że była 19.30 sporo ludzi w wodzie. Pokręciłem się jeszcze chwilę po okolicy i do domu najkrótszą drogą przez Kabacki bo o 20.30 miał przyjechać Robert.

Jazda w większości 1 i 2 strefa plus krótkie elementy 3. Wipieł 1,5 litra płynów (0,7 izotonika i 0,7 wody i to było za mało). Do tego ewidentnie po 2 godzinach jazdy robie się głodny. Od maratonu w Piasecznie to już któryś raz z kolei. Na następny maraton jedzenie do kieszonki obowiązkowe.

Kabacki

Czwartek, 8 lipca 2010 · Komentarze(0)
Tempówka w Kabackim. Po robocie odrazu zebrałem się na rower i o 16 jż byłemm na trasie. Dzisiaj jednak ciężko mi się jeździło. Albo to nie mój dzień, akbo forma słaba. Jakoś nie mogłem się zupełnie wkręci przez pierwsze 40 minut, nawet zerkałem cały czas czy nie mam przypadkiem flaka z tyłu. Czasem tak jednak mam, wkurza mnie to strasznie. Później już było lepiej. W lesie sporo km nakręciłem po bardzo zróżnicowanej nawierzchni. Wyszedł taki mix szlaków, trochę głównymi, trochę singlami skrajem i na skarpie, po polach w mega piachu, który raz mnie pokonał i musialem nagina kilka metrów z buta! ( w Kabackim!) Odkryłem też nowe singielki w środku lasu. Później jazda już trochę lepsza. Powrót pod silny wiatr.
Sam trening 70 minut hr avg 166.

Florianka, Zwierzyniec, Górecko

Niedziela, 4 lipca 2010 · Komentarze(0)
Miał byc dzisiaj maraton w Szydłowcu, ale przez różne okoliczności, głównie dojazdowe nie wyszło. Pojechałem więc na kolejną wycieczkę po Roztoczu. Za pierwszy cel obrałem Zwierzyniec z dojazdem przez Floriankę, przez którą biegnie podobno podobną fajna trasa rowerowa. I rzeczywiście od samego Górecka Starego ścieżka początkowo asfaltowa, a potem szutrowa z małymi kamyczkami, zero piachu. Na trasie kilka małych pagórków i sporo ludzi.

Po kilku kmmdocieram do Florianki gdzie hoduje się koniki polskie. Zwierzaki są bardzo przyjazne, można podejśc, pogłaskac.

Dalej pojechałem do Zwierzyńca, najpierw na stawy Echo, gdzie zastałem tłumy plażowiczów, a potem już do miasteczka pod kościółek na wodzie.


Powrót założyłem sobie czerwonym szlakiem obwodowym biegnącym w całości w terenie i do tego po bardziej pagórkowatych terenach. Początkowo jeszcze asfaltem do miejscowości Szochy. Tutaj tuż przed zjazdem na czerwony zobaczyłem też szlak pieszy wiodący na Bukową Górę. W Zwierzyńcu też był na nią szlak , ale wejście płatne i do tego zakaz dla rowerów. Tutaj już nic takiego nie było więc z radością postanowiłem spróbowa ją zdobyc. Podjazd stromy, dużo kamieni i kolein wypłukanych pzez wodę, na szczęście bez piachu. Podjechałem jednak bez większych problemów ze środka. Na górze super widok.

Zjazd zajebisty, trochę hamowałem, bo trzeba było uważac na koleiny, ale bez przygód i sporo zabawy. Dalej powinien niby odbic na czerwony, ale z góry zauważyłem, że droga fajnie wznosi się wzdłuż wsi Szochy więc nią pojechałem na końcu znowu szybki zjazd tym razem asfaltowy. Dojechałem do wsi Szozdy i powrót wreszcie do czerwonego, co zjechałem to jeszcze musiałem wjechac. Okazało się że to nawet 8%.

Czerwony szlak też bardzo ciekawy, z wyjątkiem jakiś 500 metrów kiedy nie przez ogromne piaskowinice nie dało się wogle jechac więc musiałem nagina z buta. Oczywiście nie było mowy o spacerowym tempie bo zaraz zlatywały się muchy i komary. Pozatym sporo pagórków zarówno i kilka fajnych, długich zjazdów w lesie.
Tuż przed samym Góreckiem Starym zgubiłem szlak, ale nie błądziłem wcale i szybko dotarłem do drogi na Floriankę. Potem jeszcze do Górecka Kościelnego, bo w karczmie była Acha i reszta, zjadłem obiadek i znowu czerwonym przez Tarnowolę śmignąłem w kierunku Borowiny. Tu znnowu zgubiłem szlak mniej więcej w połowie drogi, tym razem ewidentnie przez brak jego oznakowania więc wyjechałem na asfalty. Ledwo zdąrzyłem przed deszczem.

W poszukiwaniu górek - Susiec, Majdan Sopocki

Piątek, 2 lipca 2010 · Komentarze(0)
Dzisiaj urlop i dłuższy weekend na Roztoczu, a w niedziele wg planu na maraton do Szydłowca. Trzeba było więc skorzystac z dobrodziejstw lekko pagórkowatego terenu i trochę się rozruszac. Z założenia dzisiaj tylko po asfalcie i nie za mocno, żeby się nie zajechac za bardzo bo spory upał. Pojechałem standardową trasą do Suśca, za Hamernią skręciłem, jeszcze na leśną rowerową asfaltówkę przez tereny dawnego obozu w Błudku. Tempo żwawe, ale nie przekraczałem 2 strefy.

Dalej już do Suśca i w kierunku Szumów. Nie zjeżdżałem jednak nad rzekę tylko pociąłem prosto pod górę w kierunku Huty Różanieckiej. Trochę się zmachałem, ale postanowiłem podjechac to jeszcze raz tyle, że od strony Huty. Przy okazji zajechałem też na chwilę do województwa podkarpackiego:). Od tej strony podjazd dłuższy, ale nieco łagodniejszy.


Zjazd szybki pod spory wiatr także tylko ok 50 km/h. Dalej powrót do Suśca i tutaj bezowocne szukanie powerada. Byłem chyba w 4 sklepach i nigdzie nie było. Miałem dwa bidony wody, ale wiedziałem że nie starczy bo dzisiaj mocno grzało. Zapasy uzupełniłem później w Majdanie Sopockim do którego dotarłem pokonując po drodze 2 razy dośc stromy podjazd zaraz za Suścem. Wprawdzie wystarczyło wjechac tylko raz, ale podejrzewałem że można stamtąd się nieźle rozpędzic i nie myliłem się. W efekcie ponad 64 km/h bez specjalnego dokręcania. Potem już sojazd nad zalew w Majdanie gdzie chwilę posiedziałem i zjadłem loda.

Dalej już prosto do Józefowa żeby nie przegapic meczu Holendrów (na szczęście pogonili Brazylię chociaż jak przyjechałem było już 0-1 i kiepsko to wyglądało) Powrót do Józefowa całkowicie pod wiatr, który właściwie cały czas gdzieś mi dzisiaj przeszkadzał.

Piaseczno, Konstancin, Kabacki i okolice

Wtorek, 29 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Mimo, że dzisiaj skończyłem wcześniej to znowu wyjazd około 19. Chciaż dzisiaj już gorąco w ciągu dnia, a wieczorem bardzo przyjemna jazda. Pokręciłem się trochę po Kabackim i pojechałem w kierunku Piaseczna. Jazda trochę na czuja przez co zwiedziłem trochę nowych uliczek między Piasecznem, a Konstancinem. Pojeździł bym dłużej, ale trzeba było wraca na 20.30 na mecz.
Tempo w 2 strefie, dzisiaj tylko na wodzie, pod koniec już nieźle zgłodniałem.

W czerwcu niestey mało kilometrów głownie przez tygodniowy wyjazd oraz pogodę. Na szczęście większośc wyjazdów treningowych.

Las Kabacki - tempówka

Poniedziałek, 28 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Zanim wyjechałem musiałem się trochę pomęczyc z rowerem. Najpierw planowa zmiana dętki. Dlaczego pękła nie wiadomo, chociaż dziura spora w oponie nic nie było i wygląda jakby o coś się zadrapała. Pojaiwł się jeszcze luz w tylnym kole więc to też musiałem zrobic. Na szczęście dzień długi i nawet wyjeżdżając o 19.40 pojeździłem jeszcze półtorej godziny. Niestety w rowerze dalej coś niemiłosiernie strzela, podejrzewam, że częśc trzasków pochodzi od sztycy, ale na pewno nie wsszystkie czasem mnie szlak trafia.
Pojechałem do Kabackiego początkowo miało byc E2, ale przez to skrzzypienie zacząłem szybciej jechac i wkręciłem się w wyższą strefę. Dobrze mi się tak jechało więc stwierdziłem, że pociągne tak już z godzinkę i będzie tempówka:)
W lesie w sumie półtorej rundki. Raz zatrzymałem się na 5 sekund na nowo budowanej Alei Rzeczypospolitej i od razu opadła mnie chmara komarów, kilka ubiłem, ale jeden ujebał mnie w nogę. SZOK! jeszcze czegoś takiego nie było, mam nadzieje że przyjdą upały i się łajzy ugotują!

Tętno z treningu 164, prędkośc około 28 km/h w 55 min. Do tego 15 min rozgrzewki i 15 min rozjazdu.

Podjazdy - Agrykola

Piątek, 25 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Przez beznadziejną pogodę i szereg różnych spraw znowu prawie cały tydzień bez roweru. Dzisiaj udało się chwilę pojeździc, więc zeby nie paśc w Szydłowcu znowu na Agrykolę. Czasu jednak dużo nie miałem więc tylko 12x i po razie Dolna i Belwederska. Wszystko z blatu. Dzisiaj na wyższym pulsie niż ostanio pod koniec podjazdu prawie zawsze ponad 185. Podejrzewam, że to przez to, że piłem wcześniej kawę. A jak nie to jakiś spadek formy:(
No i złapałem gdzieś po drodzę gumę w tylnym kole, na szczęście powietrze zeszło później.

Podjazdy - Agrykola

Niedziela, 20 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Odpuściłem dzisiaj maraton w Lublinie więc trzeba chociaż trochę w zamian pojeździc. Chciałem około południa wyskoczyc na dłuższą wycieczkę, ale jak tylko się zacząłem ubierac to się rozpadało. Zdecydowałem więc wieczorem potrenowac trochę podjazdy na Agrykoli. Wcześniej trochę przesmarowałem rower, ale niestety strzelanie w okolicach korby dalej nie ustaje:( Strasznie mnie to denerwowało dzisiaj.
Agrykolę zrobiłem 13 razy i do tego po razie Belwederską i Dolną. Więcej już nie chciałem bo trochę kropiło było mi chłodno. Na zjeździe prawie też rozjechałem psa - małego yorka, który mnie wogle nie słyszał i wychamowałem w ostaniej chwili.

To samo co wczoraj i wściekłe hordy komarów

Środa, 16 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Identycznie jak wczoraj, zaraz po pracy meczyk - na szczęście dzisiaj ciekawy:), a potem do Kabackiego. Dzisiaj w zasadzie E2 z trzema mocniejszymi akcentami (do 180)- na singlu skrajem, górą za zajezdnią metra i po polach w piachu. Wyszły z tego takie trzy interwały. Na początku miałem trochę w górę i w dół poojeździc po skarpie, ale jak stanąłem na 30 sekund żeby się odlac to zleciały się takie hordy komarów, że chyba jeszcze takich w życiu nie widziałem! Momentalnie obsiadło mnie kilkanaście i musiałem się zawijac. Wychodzi na to że w lesie na razie tylko szybsza jazda wchodzi w grę. Dzisiaj trochę zimniej, jechałem tak jak wczoraj na krótko i pod koniec już trochę marzłem, byc może to też przez wiatr, który przy powrocie miałem w twarz.
Jazda niby nie jakaś mocna, ale teraz trochę czuję zmęczenie.
W pewnym momencie, gdzieś po 70 minutach zaczęło mnie trochę bolec prawe kolano. Po kilkanastu minutach przeszło więc mam nadzieję, że to tylko chwilowe.