Miał byc dzisiaj maraton w Szydłowcu, ale przez różne okoliczności, głównie dojazdowe nie wyszło. Pojechałem więc na kolejną wycieczkę po Roztoczu. Za pierwszy cel obrałem Zwierzyniec z dojazdem przez Floriankę, przez którą biegnie podobno podobną fajna trasa rowerowa. I rzeczywiście od samego Górecka Starego ścieżka początkowo asfaltowa, a potem szutrowa z małymi kamyczkami, zero piachu. Na trasie kilka małych pagórków i sporo ludzi.

Po kilku kmmdocieram do Florianki gdzie hoduje się koniki polskie. Zwierzaki są bardzo przyjazne, można podejśc, pogłaskac.

Dalej pojechałem do Zwierzyńca, najpierw na stawy Echo, gdzie zastałem tłumy plażowiczów, a potem już do miasteczka pod kościółek na wodzie.


Powrót założyłem sobie czerwonym szlakiem obwodowym biegnącym w całości w terenie i do tego po bardziej pagórkowatych terenach. Początkowo jeszcze asfaltem do miejscowości Szochy. Tutaj tuż przed zjazdem na czerwony zobaczyłem też szlak pieszy wiodący na Bukową Górę. W Zwierzyńcu też był na nią szlak , ale wejście płatne i do tego zakaz dla rowerów. Tutaj już nic takiego nie było więc z radością postanowiłem spróbowa ją zdobyc. Podjazd stromy, dużo kamieni i kolein wypłukanych pzez wodę, na szczęście bez piachu. Podjechałem jednak bez większych problemów ze środka. Na górze super widok.

Zjazd zajebisty, trochę hamowałem, bo trzeba było uważac na koleiny, ale bez przygód i sporo zabawy. Dalej powinien niby odbic na czerwony, ale z góry zauważyłem, że droga fajnie wznosi się wzdłuż wsi Szochy więc nią pojechałem na końcu znowu szybki zjazd tym razem asfaltowy. Dojechałem do wsi Szozdy i powrót wreszcie do czerwonego, co zjechałem to jeszcze musiałem wjechac. Okazało się że to nawet 8%.

Czerwony szlak też bardzo ciekawy, z wyjątkiem jakiś 500 metrów kiedy nie przez ogromne piaskowinice nie dało się wogle jechac więc musiałem nagina z buta. Oczywiście nie było mowy o spacerowym tempie bo zaraz zlatywały się muchy i komary. Pozatym sporo pagórków zarówno i kilka fajnych, długich zjazdów w lesie.
Tuż przed samym Góreckiem Starym zgubiłem szlak, ale nie błądziłem wcale i szybko dotarłem do drogi na Floriankę. Potem jeszcze do Górecka Kościelnego, bo w karczmie była Acha i reszta, zjadłem obiadek i znowu czerwonym przez Tarnowolę śmignąłem w kierunku Borowiny. Tu znnowu zgubiłem szlak mniej więcej w połowie drogi, tym razem ewidentnie przez brak jego oznakowania więc wyjechałem na asfalty. Ledwo zdąrzyłem przed deszczem.