Wpisy archiwalne w kategorii

Dłuższe wycieczki

Dystans całkowity:3489.62 km (w terenie 1292.00 km; 37.02%)
Czas w ruchu:156:37
Średnia prędkość:22.28 km/h
Maksymalna prędkość:64.16 km/h
Suma podjazdów:5158 m
Maks. tętno maksymalne:193 (98 %)
Maks. tętno średnie:179 (91 %)
Suma kalorii:78329 kcal
Liczba aktywności:56
Średnio na aktywność:62.31 km i 2h 47m
Więcej statystyk

Po prostu pojeździc

Środa, 11 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Poi tygodniu lenistwa wyszedłem trochę pokręcic bez jakiegoś specjalego planu. Większośc po Kabackim w tym sporo wąskimi singlami znanymi i nieznanymi. Tempo zmienne, takie na jakie miałem akurat ochotę. Dzisiaj dośc ciepło, a ja tylko jeden bidon wziąłem i pod koniec już trochę zamulałem. Po przyczółkowej większośc na kole jakiegoś dziadka. Raz bardzo gwałtownie zahamował bo mu chyba ktoś z przeciwka jechał, ja za nim oczywiście też momentalnie na klamki ale tylne koło od razu poczło do góry, ale jakoś się wyratowałem przed OTB na gościa. Ogólnie coraz niebezpieczniej na ścieżkach, co jakiś czas jakieś akcje są. Niektórzy zupełnie wyłączają mózg.

Powsin i okolice

Środa, 4 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Dzisiaj chciałem pojechac w jakichś mniej znanych mi okolicach, ale jednocześnie niezbyt daleko dlatego po wstępnych rozważaniach odrzuciłem MPK i Świder. Pojechałem więc standardowo w kierunku Powsina, ale na krzyżówce na Przyczółkowej odbiłem w lewo w kierunku Wisły. Pozwiedzałem sobie okoliczne wsie, bardzo fajne asfalty samochodów praktycznie nie było, trochę ludzi na kolarkach. Potem trochę polnymi drogami po Bielawie i inedaleko wału Jeziorki i tak dojechałem do Wisły. Tutaj już wałem Jeziorki w kierunku Konstancina. Jechałem tędy chyba w kwietniu, ale po ptawej stronie, tym razem z lewej. Sporo po trawie, bo tylko miejscami była wąxiutka ścieżka szerokości 1 koła. Z drugiej strony, była chyba lepiej. Rzeczka po ostatnich opadach ma wysoki poziom, szczególnie przed zaporą w Konstancinie. Dalej jeszcze do Kabackiego na małą rundkę i do domu.

Jazda tlenowa, 2 i 3 strefa. Później w domu trochę dziwnie się czułem, byłem jaby bardziej niż zwykle zmęczony chociaż spac mi się nie chciało. Prawdopodobnie to jeszcze skutki poniedziałkowej imprezy.

Kabacki i pierwszy etap TDP

Niedziela, 1 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Dzisiaj znowu gorąco. Ruszyłem po południu, chwilę przed 16. Na początku do lasu, przez Przyczułkową. Ludzi jak zwykle w weekend pełno, pokręciłem się różnym,i ścieżkami i jak zaczęła dochodzic 17 ruszyłem w drogę powrotną żeby zobaczyc peleton Tour de Pologne jeszcze na Przyczółkowej. Jednak czasu jeszcze trochę było więc pojechałem w stonę Wilanowa, a że dalej nie przyjżdżali to w tył zwrot i jeszcze ze 4 km w stronę Konstancina. Ustawiłem się wreszcie na pasie zieleni między jezdniami. Ludzi mało, właściwie byłem sam na odcinku jakiś 400 metrów. Akurat chyba chwilę wcześniej była strefa bufetowa bo leciało trochę bidinów i 2 z nich dostały się w moje ręce. Pędzący peleton robi wrażenie. Poza tym fajnie wyglądał latający bokiem, tuż nad drzewami śmigłowiec telewizji - prawie jak w fimie:) Potem odwiozłem bidony na chatę bo miałem jeszcze 2 swoje więc nie bardzo było je gdzie wozic i nazad pooglądac wyścig już na pętlach. Tu już zdecydowanie więcej ludzi, chociaż mam wrażenie, że rok temu było jednak więcej, a pogoda podobna. Każdą rundę śledziłem z innego miejsca i przy okazji przejechałem sam całą pętlę po trasie. Raz mnie tylko policjant zatrzymał, a tak to spokój. Po wyścigu prosto do domu.
Pierwsze 2 godziny w większości w 2 strefie, śr tętno 149, prędkośc około 23,7 km/h

Góra Kalwaria i dwie gumy

Wtorek, 20 lipca 2010 · Komentarze(0)
Dzisiaj w planach była trochę dłuższa jazda. Początkowo miałem pojechac do Gassów i tam odbic w stronę Konstancina lub wrócic do wału Jeziorki. Jednak jak już byłem w tych Gassach to stwierdziłem że pociągnę dalej do Góry Kalwarii. Trasa generalnie wzdłuż Wisły, pod wałem, czasem asfaltem, a czasem szuterkiem i drogami pisakowymi. W Górze Kalwarii zaliczyłem jeszcze zjazd i podjazd po bruku i wrócliłem asfaltem do Konstancina. Z tamtąd już standardową trasą do Kabackiego dalej Przyczyłkówą prawie do domu. Prawie bo przy Wilanowie w bardzo głupi sposób złapałem snejka. Chyba się zamyśliłem i nie zdążyłem podnieśc tylego koła przy wjeździe na dośc ostry krawężnik i tak walnąłem, że dętka w sekundę była bez powietrza. To nic myślę zmienie sobie na zapasową bo przecież po to ją wożę. Jakież było moje zdziwienie kiedy okazało się, że zapas też ma dziurę. Nie wiem jak to możliwe bo dopiero co kupiłem. Chyba że w torbie podsiodłowej w jakiś sposób się przebiła. Na szczęście miałem jeszcze taśmę izolacyjną więc obwinąłem dziurę kilka razy i jakoś doturłalem się ostatnie 5 km do domu.
Dzisiaj całośc to E2, wyższe tętno w zasadzie tylko pod górki po drodze do GK.

W poszukiwaniu nowych ścieżek w Kabackim

Wtorek, 13 lipca 2010 · Komentarze(0)
Wyruszyłem o 18.30. Dalej gorąco więc jak najszybciej do lasu. Dzisiaj dojazd wzdłuż KENu z zahaczeniem o kazurkę. Wjechałem na górę przez tor zjazdowy, który już jest w bardzo dobrym stanie. A myślałem że już nic tam nie zrobią po tym jak go deszcze rozmyły. Zjazd częściowo po torze, ale ostrożnie bo hopy są dośc wysokie. Potem próbowałem jeszcze podjechac od wschodu, ale w połowie największej stromizny musiałem zrezygnowac. Drugi zjazd nieco szybciej, ale przez to dwa razy było blisko do OTB. Potem już do lasu i tym razem pojeździłem więcej bliżej Puławskiej poczym wjechałem na singiel na skraju, który szybkim tempem przejechałem do końca. Potem jeszcze kręcenie w okolicy polanki i na koniec standardowa rundka plus dwa podjazdy pod skarpę przy Nowoursynowskiej. Powrót przez Przyczółkową. Jadąc sobie spokojnie jakieś 27 km/h wyprzedziłem kilka osób. Jekiś koleś na crossówce postanowił nie dawac za wygraną i digonił mnie po czym wyprzedził. Z radością siadłem na kole i tak sobie jechaliśmy ponad 30 km/h aż do Wilanowa.

Dzisiaj jazda głównie w 2 i 3 strefie. Kilkanaście minut na singlu dośc mocno nawet w 4.

Zalesie, Lasy Chojnowskie

Poniedziałek, 12 lipca 2010 · Komentarze(0)
Mimo, że dzisiaj skończyłem o 16 to nie miałem zamiaru tak wcześnie wychodzić bo na dworze 32 stopnie w cieniu. Wyjechałem więc o 17.30 i już było chłodniej aż o 1 stopień:) O dużym szarżowaniu dzisiaj nie mogło być mowy także spokojnym tempem do przez Las Kabacki i Konstancin do Lasów Chojnowskich. Początkwo żółtym szlakiem, a dalej czarnym. W lesie dużo przyjemniej, jakby kilka stopni chłodniej. Czarnym dojeżdżam sobie do zimnych dołach i jeziorka w zalesiu. Tu spory ruch bo kurat sporo ludzi wracało na pociąg do Warszawy. Woda ciepła, wręcz zupka, ale na kąpiel nie było czasu. Pokręciłem się jeszcze trochę po wydmach za jeziorkiem, kilka fajnych zjazdów i podjazdów, ale też sporo szkła po drodze więc zawinąłem się w kierunku Piaseczna. Dalej żółtym i potem gdzieś odbiłem i jeżdżąc pomiędzy wyschniętymi stawami dotarłem do kolejnego bardzo ładnego jeziorka. Mimo że była 19.30 sporo ludzi w wodzie. Pokręciłem się jeszcze chwilę po okolicy i do domu najkrótszą drogą przez Kabacki bo o 20.30 miał przyjechać Robert.

Jazda w większości 1 i 2 strefa plus krótkie elementy 3. Wipieł 1,5 litra płynów (0,7 izotonika i 0,7 wody i to było za mało). Do tego ewidentnie po 2 godzinach jazdy robie się głodny. Od maratonu w Piasecznie to już któryś raz z kolei. Na następny maraton jedzenie do kieszonki obowiązkowe.

Florianka, Zwierzyniec, Górecko

Niedziela, 4 lipca 2010 · Komentarze(0)
Miał byc dzisiaj maraton w Szydłowcu, ale przez różne okoliczności, głównie dojazdowe nie wyszło. Pojechałem więc na kolejną wycieczkę po Roztoczu. Za pierwszy cel obrałem Zwierzyniec z dojazdem przez Floriankę, przez którą biegnie podobno podobną fajna trasa rowerowa. I rzeczywiście od samego Górecka Starego ścieżka początkowo asfaltowa, a potem szutrowa z małymi kamyczkami, zero piachu. Na trasie kilka małych pagórków i sporo ludzi.

Po kilku kmmdocieram do Florianki gdzie hoduje się koniki polskie. Zwierzaki są bardzo przyjazne, można podejśc, pogłaskac.

Dalej pojechałem do Zwierzyńca, najpierw na stawy Echo, gdzie zastałem tłumy plażowiczów, a potem już do miasteczka pod kościółek na wodzie.


Powrót założyłem sobie czerwonym szlakiem obwodowym biegnącym w całości w terenie i do tego po bardziej pagórkowatych terenach. Początkowo jeszcze asfaltem do miejscowości Szochy. Tutaj tuż przed zjazdem na czerwony zobaczyłem też szlak pieszy wiodący na Bukową Górę. W Zwierzyńcu też był na nią szlak , ale wejście płatne i do tego zakaz dla rowerów. Tutaj już nic takiego nie było więc z radością postanowiłem spróbowa ją zdobyc. Podjazd stromy, dużo kamieni i kolein wypłukanych pzez wodę, na szczęście bez piachu. Podjechałem jednak bez większych problemów ze środka. Na górze super widok.

Zjazd zajebisty, trochę hamowałem, bo trzeba było uważac na koleiny, ale bez przygód i sporo zabawy. Dalej powinien niby odbic na czerwony, ale z góry zauważyłem, że droga fajnie wznosi się wzdłuż wsi Szochy więc nią pojechałem na końcu znowu szybki zjazd tym razem asfaltowy. Dojechałem do wsi Szozdy i powrót wreszcie do czerwonego, co zjechałem to jeszcze musiałem wjechac. Okazało się że to nawet 8%.

Czerwony szlak też bardzo ciekawy, z wyjątkiem jakiś 500 metrów kiedy nie przez ogromne piaskowinice nie dało się wogle jechac więc musiałem nagina z buta. Oczywiście nie było mowy o spacerowym tempie bo zaraz zlatywały się muchy i komary. Pozatym sporo pagórków zarówno i kilka fajnych, długich zjazdów w lesie.
Tuż przed samym Góreckiem Starym zgubiłem szlak, ale nie błądziłem wcale i szybko dotarłem do drogi na Floriankę. Potem jeszcze do Górecka Kościelnego, bo w karczmie była Acha i reszta, zjadłem obiadek i znowu czerwonym przez Tarnowolę śmignąłem w kierunku Borowiny. Tu znnowu zgubiłem szlak mniej więcej w połowie drogi, tym razem ewidentnie przez brak jego oznakowania więc wyjechałem na asfalty. Ledwo zdąrzyłem przed deszczem.

W poszukiwaniu górek - Susiec, Majdan Sopocki

Piątek, 2 lipca 2010 · Komentarze(0)
Dzisiaj urlop i dłuższy weekend na Roztoczu, a w niedziele wg planu na maraton do Szydłowca. Trzeba było więc skorzystac z dobrodziejstw lekko pagórkowatego terenu i trochę się rozruszac. Z założenia dzisiaj tylko po asfalcie i nie za mocno, żeby się nie zajechac za bardzo bo spory upał. Pojechałem standardową trasą do Suśca, za Hamernią skręciłem, jeszcze na leśną rowerową asfaltówkę przez tereny dawnego obozu w Błudku. Tempo żwawe, ale nie przekraczałem 2 strefy.

Dalej już do Suśca i w kierunku Szumów. Nie zjeżdżałem jednak nad rzekę tylko pociąłem prosto pod górę w kierunku Huty Różanieckiej. Trochę się zmachałem, ale postanowiłem podjechac to jeszcze raz tyle, że od strony Huty. Przy okazji zajechałem też na chwilę do województwa podkarpackiego:). Od tej strony podjazd dłuższy, ale nieco łagodniejszy.


Zjazd szybki pod spory wiatr także tylko ok 50 km/h. Dalej powrót do Suśca i tutaj bezowocne szukanie powerada. Byłem chyba w 4 sklepach i nigdzie nie było. Miałem dwa bidony wody, ale wiedziałem że nie starczy bo dzisiaj mocno grzało. Zapasy uzupełniłem później w Majdanie Sopockim do którego dotarłem pokonując po drodze 2 razy dośc stromy podjazd zaraz za Suścem. Wprawdzie wystarczyło wjechac tylko raz, ale podejrzewałem że można stamtąd się nieźle rozpędzic i nie myliłem się. W efekcie ponad 64 km/h bez specjalnego dokręcania. Potem już sojazd nad zalew w Majdanie gdzie chwilę posiedziałem i zjadłem loda.

Dalej już prosto do Józefowa żeby nie przegapic meczu Holendrów (na szczęście pogonili Brazylię chociaż jak przyjechałem było już 0-1 i kiepsko to wyglądało) Powrót do Józefowa całkowicie pod wiatr, który właściwie cały czas gdzieś mi dzisiaj przeszkadzał.

Konstancin, Gassy asfaltowo

Piątek, 4 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Wczoraj znowu wielka ulewa nad południową Warszawą więc dzisiaj znowu wybrałem asfalty. Szkoda mi roweru i na taplanie się w błocie zostawie sobie ewntualnie maratony:) Dzisiaj jazda w granicach 70-80% hr, pogoda już super słońce, ciepło, ale silny wiatr, początkowo pomagał dzięki czemu wzdłuż Przyczółkowej jechałem sobie na luzie cały czas 35 km/h. Potem już nie było tak różowo.
Z ciekawszych rzeczy po drodze to na odcinku około 50 m kompletnie zalana była ścieżka rowerowa wzdłuż Przyczółkowej. Wody miejscami ponad pół koła, dwóch chłopaków próbowało się przebic do ulicy i w pewnym momencie w małym rowie zanurzyli się sporo powyżej pasa:) Wisła dalej dośc wysoka, w Gassach betonowa ostroga całkowicie zalana, przy wałach sporo worków z piaskiem. Pozaym na polach w wielu miejscach utworzyły się małe jeziorka.
Terenu jednak też dzisiaj trochę było, ale ciężko mi się jeździło bo nabiłem opony prawie na 4 bary więc tańczyły trochę w piachu i byle błotku.

Tempówka i badanie terenu

Środa, 19 maja 2010 · Komentarze(0)
Dzisiaj wreszcie, po kilku dniach deszczu lepsza pogoda. Przynajmniej w niedzielę trochę w piłkę pogrlem, chociaż dzisiaj jeszcze miałem resztki zakwasów w udach. Zrobiłem godzinną tempówkę. Trasą Siekierkowską, dalej ścieżką wzdłuż Wału Miedzeszyńskiego do jej końca. Stąd powrót tą samą trasą. Pogoda zaczęła się psuć, ale chciałem jeszcze pojeździć więc udałem się w kierunku Kabackiego. Tutaj ku mojemu zaskoczeniu praktycznie wcale nie było błota, ani kałuż. Jest szansa, że w niedziele w Piasacznie będzie potopu. Skorzystałem więc z warunków i zrobiłem jeszcze rundkę po lesie. Powrót wzdłuż KEN.

Tempówka:1h, średnia 27 km/h, av hr 161.
Druga godzina już bardziej lajtowo w okolicach hr 150